Akt oskarżenia jest okrojony w stosunku do pierwotnego, ponieważ uwzględnia orzeczenie Sądu Najwyższego, który stwierdził, że byli prezydenci cieszą się szerokim immunitetem chroniącym ich przed postępowaniem karnym dotyczącym działań podejmowanych w czasie sprawowania przez nich urzędu prezydenta.
Donald Trump uważa, że sprawa o próbę zmiany wyniku wyborów prezydenckich w ogóle nie powinna się przeciwko niemu toczyć
Mimo wystawienia zmienionego aktu oskarżenia, uwzględniającego orzeczenie Sądu Najwyższego, jest mało prawdopodobne, by proces ruszył przed 5 listopada, czyli przed dniem wyborów prezydenckich w USA, w których Donald Trump powalczy o prezydenturę z Kamalą Harris.
W zmienionym akcie oskarżenia Trumpowi stawiane są te same cztery zarzuty, co wcześniej. Nowy akt oskarżenia skupia się jednak na roli Trumpa, jako kandydata starającego się o reelekcję, a nie na jego roli jako urzędującego prezydenta.
Sąd Najwyższy, w orzeczeniu z 1 lipca uznał, że Trump – co do zasady – był objęty immunitetem jako prezydent, który chroni go przed postępowaniem karnym za działania podjęte w ramach wykonywania konstytucyjnych uprawnień prezydenta USA.
Sędzia Tanya Chutkan z Waszyngtonu ma w najbliższych tygodniach zdecydować, które aspekty sprawy karnej przeciwko Trumpowi nie powinny być brane pod uwagę w związku z orzeczeniem Sądu Najwyższego.