35-letnia Kristina Voronovska od maja jest jedną z dwóch współpracowniczek społecznych posła Donalda Tuska. Z formularza zamieszczonego na stronie Sejmu wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat pracowała w salonie „Dream of Beauty” (była stylistką rzęs), a potem w Biurze Krajowym Platformy Obywatelskiej. Zarówno to, jak i fakt, że jest cudzoziemką wywołuje ogromne kontrowersje.
ABW o sprawie Voronovskiej: sprawdzamy każdego
„Jej ojciec był żołnierzem Armii Czerwonej, w 1989 r. stacjonował w Polsce, w okolicach Międzyrzecza, gdzie urodziła się Voronovska” – napisał portal WP (po ojcu Voronovska nosiła nazwisko Potopalskaja).
Czytaj więcej
Bilans pierwszego sezonu politycznego nowego Sejmu, nowy świadek Romana Giertych opisujący patolo...
Jan Grabiec, szef KPRM przyznał, że to on rekomendował Voronovską, by zatrudnić ją u premiera. – Panią Krystynę zatrudniliśmy w biurze krajowym PO przed dwoma laty. Szukaliśmy kilku osób na niższe sekretarskie stanowiska. Ma polskie pochodzenie i wysokie kwalifikacje, jest magistrem ekonomii i pracowała w bankach. Po przeprowadzce do Polski pracowała poniżej swoich kwalifikacji w salonie kosmetycznym, a to raczej typowe dla osób które starają się zacząć karierę w nowym kraju – tłumaczył minister Grabiec w „SE”.
Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych odpisuje nam że „jest rzeczą naturalną, że w ramach osłony kontrwywiadowczej służby bardzo dokładnie i skrupulatnie sprawdzają osoby z otoczenia najważniejszych osób w państwie. Zasadą jest też to, że żadne służby specjalne na świecie nie informują kto, kiedy i w jakim zakresie jest weryfikowany”.