Jacek Nizinkiewicz: Roman Giertych, wróg numer jeden PiS i największy ból głowy Jarosława Kaczyńskiego

Wyborcy Donalda Tusk oczekują rozliczeń rządów PiS, które nie nastąpiły. Komisje śledcze są nieskuteczne, a prokurator generalny Adam Bodnar jest za miękki. Fundusz Sprawiedliwości jest uwerturą do opery rozliczeń, którą dyryguje Roman Giertych.

Publikacja: 27.05.2024 14:32

Roman Giertych

Roman Giertych

Foto: Leszek Szymański, PAP

Jacek Kurski jest bulterierem Jarosława Kaczyńskiego. Na ile dzisiaj jeszcze skutecznym, okaże po wyborach europejskich, w których sam kandyduje. Wiadomo, że były prezes TVP nie miał skrupułów, żeby uderzać w przeciwników politycznych PiS. Gdy w 2005 roku po debacie w Polsacie Donald Tusk miał spytać Lecha Kaczyńskiego, dlaczego „trzyma tego s...syna Kurskiego”, były prezydent miał odpowiedzieć: „Może i jest s...synem, ale wolę go mieć po swojej stronie”. Wszyscy wiedzą, jaki jest Jacek Kurski, ale politycy wyżej stawiają skuteczność nad moralnością, dlatego jest potrzebny Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Roman Giertych odebrał PiS przewagę w internecie

Donald Tusk nigdy nie miał swojego bulteriera. Nie otaczał się na tyle zmotywowanymi politykami, którzy potrafiliby rzucić się bezwzględnie przeciwnikowi do gardła i wiedzieliby, gdzie przegryźć, żeby zagryźć. Aż do teraz.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Taśmy Mraza, afery w Funduszu Sprawiedliwości i sędziego Szmydta. Co je łączy?

Wydawało się, że połączenie byłego lidera LRP, który był antyunijny, twardo konserwatywny, kulturowo daleki PO, wobec której był wcześniej mocno krytyczny i był też wicepremierem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, to połączenie niemożliwe. Giertych przeszedł przemianę.  Przyznał się do swoich błędów, stał się politykiem proeuropejskim, pozostał konserwatystą, ale zmieniły mu się priorytety. Celem Romana Giertycha jest Jarosław Kaczyński i przebudowanie polskiej sceny politycznej. Sam jest politycznie za słaby, żeby zrealizować swoje zamiary. Dlatego potrzebuje kogoś, kto ma zbliżony cel polityczny i jest równie zdeterminowany.

Naturalnym towarzyszem broni Giertycha musiał zostać Tusk. Szef PO potrzebuje twardego zawodnika, nawet jeśli część jego środowiska jest mu przeciwna, a sam Giertych jest niebezpieczny, nieprzewidywalny i niesterowalny. Ale jest skuteczny. Udowodnił to w mediach społecznościowych, gdzie dominował PiS, a Giertych odebrał choćby Twittera (dziś X) partii Kaczyńskiego, organizując i łącząc w internecie przeciwników partii Jarosława Kaczyńskiego. Zasięgi w internecie są dzisiaj częścią uprawiania polityki. Giertych pokazał, że potrafi się również bronić prawnie, a wydawało się, że za rządów PiS zgnije w więzieniu. Dostał się do Sejmu, jest posłem, adwokatem majętnym, rozpoznawalnym, skutecznym i coraz silniejszym.

Nie po to Tusk przejmował władzę, żeby stać się w wymiarze sprawiedliwości drugim Kaczyńskim i podporządkować sobie politycznie prokuraturę

Roman Giertych może być problemem dla Donalda Tuska

To dobra i zła wiadomość dla Tuska. Dobra, gdyż Giertych ma pomysł, jak dopaść Kaczyńskiego i zwodować poparcie PiS. Zła, gdyż Giertych kreuje politykę, choćby za pomocą zaprzyjaźnionych czy wręcz podległych mu mediów. Stąd atak Jana Pińskiego na Bartłomieja Sienkiewicza i gra medialna Giertycha na osłabienie ministra sprawiedliwości Adama Bondara, który chce działać zgodnie z prawem, nawet jeśli będzie to czasochłonne, nieprzebojowe i politycznie mało skuteczne. Mówi się, że Giertych mógłby zostać prokuratorem generalnym, gdyby doszło do rozdzielenia tej funkcji od ministra sprawiedliwości. Politycznie to ryzykowny ruch dla Tuska, ale jeśli jego rządy będą legitymizować działania polityków PiS, którzy nie zostaną rozliczeni za licznie stawiane im zarzuty, to powrót Kaczyńskiego do władzy jest kwestią czasu.

Z drugiej strony, nie po to Tusk przejmował władzę, żeby stać się w wymiarze sprawiedliwości drugim Kaczyńskim i podporządkować sobie politycznie prokuraturę. Ale brak rozliczeń lub ślimaczenie się spraw gra na korzyść PiS. A na Nowogrodzkiej boją się Giertycha. Podobnie jak w Pałacu Prezydenckim.

Czytaj więcej

Artur Bartkiewicz: Taśmy Tomasza Mraza. Nie róbmy polityki, wymierzmy sprawiedliwość

Nowa taktyka PiS w obawie przed skutkami afery z Funduszem Sprawiedliwości

Marcin Mastalerek, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, wymyślił linię obrony PiS w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. – Z całym szacunkiem, nie będę uczestniczył w kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej i mecenasa Giertycha. Nie będę o tym rozmawiał dziś, dlatego że wiem o tym dobrze, bo zajmowałem się kampaniami wyborczymi, że jest to czysto i wyłącznie kampanijna zagrywka i dlaczego miałbym tańczyć w teatrzyku Romana Giertycha? Odpowiem tak, jak powiedział prezydent Duda podczas RBN – są służby, jest prokuratura, są sądy. Jeśli są dowody, niech się tym zajmują. Nagle, w kampanii wyborczej, po wielu miesiącach prowadzenia śledztwa, wychodzą taśmy, przychodzi świadek. To jest kampania wyborcza KO – stwierdził w radiu TOK FM. Taktyka dosyć łopatologiczna, ale typowa dla PiS: gdy złapią cię za rękę, mów, że to nie twoja ręka, ośmieszaj oskarżyciela i zrzucaj na niego winę. „Ciemny lud wszystko kupi” jak mówił Jacek Kurski. I to się dzieje.

Giertycha zaatakował rzecznik PiS Rafał Bochenek, grożąc mu pozwem, ośmieszać próbuje go Joachim Brudziński, a Radosław Fogiel próbuje dezawuować sprawę. Przekaz PiS jest krótki i jasny: „sprawa Funduszu Sprawiedliwości jest nadmuchana przez Giertycha”. Problem w tym, że są nagrania i kompromitujące wypowiedzi posłów PiS. Gdyby Giertych wytoczył ciężkie działa przeciw partii, a po wyborach europejskim sprawa spełzłaby na niczym, to wydałaby świadectwo niewinności Zbigniewowi Ziobrze i jego kolegom.

Fundusz Sprawiedliwości ma nie tylko zmobilizować przedwyborczo elektorat KO, ale ma być też początkiem końca PiS. Roman Giertych nie odpuści Jarosławowi Kaczyńskiemu. Musi sprawę doprowadzić do końca. Inaczej jako adwokat i poseł poniesie spektakularną porażkę na oczach całego kraju. A na to sobie pozwolić nie może. Dostał nowe polityczne życie i musi teraz dowieźć sukces. I takiego człowieka potrzebuje teraz Donald Tusk, czy to się komuś podoba, czy nie.

Jacek Kurski jest bulterierem Jarosława Kaczyńskiego. Na ile dzisiaj jeszcze skutecznym, okaże po wyborach europejskich, w których sam kandyduje. Wiadomo, że były prezes TVP nie miał skrupułów, żeby uderzać w przeciwników politycznych PiS. Gdy w 2005 roku po debacie w Polsacie Donald Tusk miał spytać Lecha Kaczyńskiego, dlaczego „trzyma tego s...syna Kurskiego”, były prezydent miał odpowiedzieć: „Może i jest s...synem, ale wolę go mieć po swojej stronie”. Wszyscy wiedzą, jaki jest Jacek Kurski, ale politycy wyżej stawiają skuteczność nad moralnością, dlatego jest potrzebny Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Radosław Sikorski obejmie stanowisko w UE? Donald Tusk nie chce go stracić
Polityka
Jarosław Rzepa: Hołownia na prezydenta? Zobaczymy, czy ten pomysł się utrzyma
Polityka
Małopolska wciąż bez marszałka. PiS postawi na jedność kosztem władzy?
Polityka
Niemiecka policja przewiozła migrantów do Polski. Reaguje Donald Tusk
Akcje Specjalne
Mapa drogowa do neutralności klimatycznej
Polityka
Straż Graniczna poinformowała o przewiezieniu imigrantów z Niemiec. PiS: Wiedzą, że mogą
Polityka
Donald Tusk o Ursuli von der Leyen: Jesteśmy zaprzyjaźnieni