„Jestem najmłodszym z grona chrześniaków prezydenta II RP Ignacego Mościckiego” – pisze w petycji do Sejmu Franciszek Denisiuk. Opowiada w niej, że przyjmował chrzest niedługo przed wojną w 1939 roku, podczas którego otrzymał książeczkę oszczędnościową z odręcznym podpisem ówczesnego prezydenta i mottem: „Naród, w którym oszczędzanie stało się przyzwyczajeniem każdego obywatela, buduje swe gospodarstwo na najtrwalszym fundamencie”.
Książeczka zawierała wkład w Pocztowej Kasie Oszczędności na kwotę 50 zł, co stanowiło równowartość ówczesnej pensji nauczyciela, oprocentowanym na 6 proc. Te pieniądze Denisiuk chciałby teraz odzyskać. Bezskutecznie. Sejm nie chce pomóc chrześniakom byłego prezydenta, których przed wojną według różnych źródeł było od 380 do nawet 900.
Kim byli chrześniacy prezydenta Ignacego Mościckiego?
Ich pojawienie się było efektem dekretu wydanego w 1926 roku. Akt miał służyć wspieraniu dzietności i przewidywał, że siódme dziecko płci męskiej w rodzinie będzie chrześniakiem głowy państwa. Każda rodzina musiała być rdzennie polska i niekarana, a chrześniacy dostawali liczne przywileje. Oprócz książeczki w PKO były to m.in. bezpłatna nauka w kraju i za granicą, stypendia i darmowe przejazdy.
By uczcić dar od losu, rodzice zazwyczaj dawali chrześniakom Mościckiego na drugie imię Ignacy. – W szkole mówiono o każdym z nas Mościcki i nazywano dziećmi szczęścia – opowiadał w 2008 roku „Rzeczpospolitej” jeden z chrześniaków Kazimierz Ignacy Pluciński.