Czytaj więcej
12 grudnia w Sejmie exposé wygłosił Donald Tusk. Dzień wcześniej Sejm wybrał Tuska na premiera w tzw. drugim kroku konstytucyjnym, 248 głosami "za" przy 201 głosach "przeciw". Parlament wieczorem udzielił wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska.
- Zadziałała przede wszystkim frekwencja wyborcza, która uświadomiła PiS-owi, że 11,5 mln ludzi stoi za tym wszystkim co stanie się w parlamencie - mówił Gawkowski o procesie przekazywania władzy nowej większości przez PiS.
Krzysztof Gawkowski: Gdyby wynik był "na żyletki" PiS przychodziłby z grubymi kopertami
- Gdyby był wynik "na żyletki", tzn. demokratyczna większość miałaby 231-232-233 mandaty, a PiS miałby z Konfederacją np. 228 nie byłoby aksamitnego przekazywania władzy, byłaby wojna na całego, byłoby przekupywanie posłów, jestem przekonany, że przychodziliby z grubymi kopertami politycy PiS-u, by władze utrzymać - dodał.
- PiS jest w defensywie. A to co zrobił Kaczyński wczoraj na koniec, czyli sam mentalnie spoliczkował swoje środowisko, bo ja tak oceniam to co zrobił wczoraj Kaczyński mówiąc, że Tusk jest agentem, pokazuje, że tam jest myślenie, że to będzie długa, długa, długa opozycja - ocenił też Gawkowski.
Jarosław Kaczyński w poniedziałek z mównicy sejmowej zarzucił Donaldowi Tuskowi, że ten jest "niemieckim agentem". Wcześniej Tusk powiedział, kierując te słowa do prezesa PiS, że jego nieżyjący brat nazwał Jacka Kurskiego "człowiekiem niegodnym" za atak na dziadka Tuska i zarzucenie mu służby w Wehrmachcie w czasie II wojny światowej.