Powszechna jest opinia, że polityka to nie jazda figurowa na lodzie, bo w niej nie liczy się styl, lecz twarde fakty. Śmiem twierdzić, że jest dokładnie na odwrót – rzeczywistość i fakty mają znikome znaczenie, natomiast rozstrzygające o tym, czy traci się władzę, czy się ją uzyskuje, jest w właśnie styl.
Najlepszym przykładem na potwierdzenie tej ryzykownej tezy są rządy PiS. O tym, że partia ta przechodzi właśnie do opozycji, rozstrzygnęła forma rządów, a dopiero w drugiej kolejności treść. Bo przecież te osiem lat nie zakończyło się kryzysem ekonomicznym, kolejkami do sklepów, grzaniem się zziębniętych obywateli przy ulicznych koksownikach i wysokim bezrobociem oraz bezdomnością. Ktoś może jednak argumentować, że kraj jest zadłużony i szaleje inflacja. Jeśli tak, to jaka owa inflacja była w ostatnim roku? Ktoś pamięta dokładny jej wskaźnik? A jakie jest zadłużenie? Ilu wyborców jest w stanie rozróżnić dług publiczny od deficytu budżetowego? 10 procent? A ilu podać ich wysokości? Jeden?
Chamstwo i pogarda
Dla wyniku elekcji 15 października te obiektywne dane miały znikome znaczenie. Nie twierdzę, iż były zupełnie nieistotne, ale to nie one zdecydowały, że ludzie stali w kilometrowych kolejkach do lokali wyborczych. Rozstrzygnął o tym styl rządów Zjednoczonej Prawicy – buńczuczne wypowiedzi jej polityków, chamstwo i pogarda, którymi epatowali na każdym kroku, bezczelność w zawłaszczaniu państwa, nienawiść, którą przejawiali do inaczej myślących.
Czytaj więcej
Media publiczne należy oddać symetrystom wywodzącym się z różnych wrażliwości.
Knur w składzie porcelany
Dam przykład z własnego podwórka – tym, co najbardziej irytowało młodych ludzi, studentów, uczniów wyższych klas szkół średnich, nie były zmiany w programach nauczania czy wprowadzenie HiT jako nowego przedmiotu. Natomiast pełne obskurantyzmu wypowiedzi kurator Nowak czy styl knura w składzie z porcelaną prezentowany przez ministra Czarnka – owszem, tak. Ten ostatni ośmieszył system oceniania badaczy poprzez taką zmianę punktacji czasopism naukowych, że „Pedagogika Katolicka” (prowincjonalne pisemko, którego redakcja po otrzymaniu nowej wartości punktowej zawiadomiła autorów, że od teraz nie mogą przysyłać plagiatów i muszą stosować przypisy) miała 200 punktów, czyli dokładnie tyle, ile „Nature”, jedno z najlepszych czasopism naukowych świata. Ale nie to chyba ostatecznie skłoniło wielu z nas do pogonienia Czarnka i jego ekipy, lecz systematyczna pogarda okazywana naszemu środowisku. Gdyby ta grupa ignorantów po cichu i bez ostentacji wprowadzała do edukacji i nauki bardziej obskuranckie treści i zasady niż do tej pory, to być może niechęć do niej byłaby mniejsza. Właśnie ze względu na inny styl.