Landy graniczące z Polską ślą raz po raz do Berlina prośby, propozycje i żądania wprowadzenia kontroli na granicy z Polską. Regularnie czyni to szef MSW Brandenburgii Michael Stübgen (CDU). Poinformował właśnie, że w tym miesiącu policja federalna przekazywała do ośrodków recepcyjnych średnio 58 migrantów dziennie. W lipcu granicę niemiecko-polską przekraczały 22 dziennie.
– Od stycznia tą drogą do kraju nielegalnie przedostało się ponad 15 tys. osób. To jak małe miasteczko i z każdym dniem jest ich coraz więcej – mówi cytowany przez lokalne media Stübgen. Podobnie jak ministrowie z Saksonii i Meklemburgii śle bezskutecznie apele do rządu federalnego, aby coś z tym zrobił. Nie wchodzi oczywiście w grę zamknięcie granicy, ale wprowadzenie stałych kontroli. Takich samych, jakie działają już od lat na granicy bawarsko-austriackiej.
Czytaj więcej
Lampedusa przeżywa rekordowy napływ nielegalnych imigrantów. Rzym musi sobie z tym radzić sam.
Żądania wzmocnienia granicznych kontroli
Dają pożądane rezultaty. Z oficjalnych statystyk policji wynika, że od stycznia do końca lipca tego roku z Polski do Niemiec przedostało się 14 808 osób. W tym samym okresie roku ubiegłego było to ponad 5,8 tys. Stąd żądania wzmocnienia granicznych kontroli z landów graniczących z Polską. W praktyce są one nawet w ostatnich tygodniach mniej intensywne.
– Wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy są zbliżające się w Polsce wybory parlamentarne. Berlin nie zamierza zaostrzać sytuacji na granicy, dając dodatkowe argumenty władzom w Warszawie w sytuacji napiętych relacji – tłumaczy „Rzeczpospolitej” anonimowy rozmówca z Berlina z kręgów zbliżonych do niemieckiego MSZ.