Od wielu tygodni chińskie lotnictwo i marynarka wojenna mnożą niebezpieczne incydenty w okolicach Tajwanu. Do czego to może prowadzić?
Sytuacja jest złożona. Z jednej strony Chiny posuwają się do gróźb o charakterze wojskowym pod naszym adresem, prowadzą kampanię hybrydową przeciwko nam, starają się wyrzucić Tajwan z wielu organizacji międzynarodowych. Ale Pekin nie koncentruje się wyłącznie na Tajwanie. Ma ambicje szersze, obejmujące choćby Morze Południowochińskie. Z kolei kraje demokratyczne w Azji Południowo-Wschodniej intensyfikują przygotowania na wypadek inwazji. Przykład: prezydent Korei Południowej w mocnych słowach apeluje o utrzymanie status quo w rejonie Cieśniny Tajwańskiej, czego wcześniej nie robił. Japonia zapowiedziała podwojenie wydatków na obronę w nadchodzących pięciu latach. Inwestuje też w uzbrojenie, które może powstrzymać chińską inwazję, w tym w systemy obrony przeciwrakietowej. Prowadzi ponadto kampanię dyplomatyczną na rzecz utrzymania stabilności w Azji Południowo-Wschodniej. W szczególności premier Fumio Kishida objechał w tym celu świat przed szczytem G7 w Hiroszimie. Sytuacja na Tajwanie jest więc częścią znacznie szerszego układu geopolitycznego.
Czytaj więcej
Sekretarz stanu USA Antony Blinken rozpocznie dwudniowe rozmowy z chińskimi urzędnikami od spotkania w Pekinie z ministrem spraw zagranicznych Chin Qin Gangiem.
Na ile prawdopodobne jest, że Xi Jinping zdecyduje się na inwazję? Co w jego myśleniu weźmie górę: pragmatyzm czy ideologia?
Nikomu na świecie nie jest łatwo zrozumieć proces podejmowania decyzji przez Chiny. Jest on bardzo hermetyczny. Kluczowe decyzje zapadają w bardzo wąskim gronie, czy wręcz należą wyłącznie do Xi Jinpinga. A to powoduje, że urzędnicy niższego szczebla, w obawie przed urażeniem prezydenta, mogą nie podawać mu prawdziwych informacji. To może obejmować tak fundamentalne sprawy jak ewentualne skutki gospodarcze wojny, zaangażowanie się w nią Stanów Zjednoczonych czy Japonii. Chodzi więc o coś potencjalnie bardzo niebezpiecznego. Choć Chiny szykują się do wojny, inwestują w systemy rakietowe, to jednak mamy wrażenie, że nie zapomnieli o naukach Sun Zi, wielkiego stratega wojennego z VI wieku przed naszą erą, który zalecał zniszczenie wroga bez działań wojennych. Starają się więc infiltrować Tajwan, złamać naszą wolę walki, mnożyć ataki w cyberprzestrzeni i przygotować do blokady wyspy. Szukają też słabości u naszych sojuszników, w Ameryce, Japonii. I jeśli je znajdą, wykorzystają je do końca.