Jeszcze przed głosowaniem w Sejmie i pracami komisji Donald Tusk zwołał konferencję prasową i zapowiedział, że opozycja pomoże PiS przegłosować ustawę niezależnie od jej kształtu. Senat ma przed sobą podobny wybór – może nawet dwa razy odsyłać ustawę do komisji, a może też jak najszybciej przekazać ją do Sejmu. Która droga jest lepsza?
Zawsze lepiej analizować ustawę i znaleźć w niej błędy, które zostaną poprawione, niż całkiem ją odrzucić. Bardzo wiele poprawek senackich przechodzi, choć nie są one najistotniejsze, nie są to zmiany, które zmieniałyby sens ustaw. Najczęściej akceptowane są poprawki porządkujące, które wprowadzają ład prawny. Uważam, że moglibyśmy się zająć ustawą o Sądzie Najwyższym w terminie 8–9 lutego i nic złego by się nie stało. Ale rozumiem, że jest jeszcze logika polityczna, która mówi, że Senat nie powinien opóźniać prac nad ustawą. Jeżeli jednak zaczniemy procedowanie projektu za tydzień, jest możliwe, że przerwiemy posiedzenie, ponieważ może się okazać, że potrzebujemy więcej czasu na analizę ustawy.
Opozycja przegrywa tę batalię, ułatwiając PiS sięgnięcie po środki z KPO?
Wśród polityków opozycji zabrakło konsekwencji przed debatą sejmową. Jeżeli ustawa w obecnym kształcie jest nieakceptowalna przez wszystkie ugrupowania, to powinno to zostać wyrażone i ogłoszone przed posiedzeniem Sejmu. W tym wypadku opozycja powinna powiedzieć, że jest przeciw ustawie, i byłby to jasny komunikat dla rządzących.
Kto z kim nie mógł się dogadać?
Widzimy, że politycy na linii PO–PSL–Lewica, którzy mają podobne stanowisko w tej sprawie, nie dogadali się z ugrupowaniem Szymona Hołowni. W reszcie opozycji także były osoby, które głosowały inaczej niż większość tych klubów. Zjednoczona Prawica ma więc przewagę, ponieważ mimo że jej politycy cały czas kłócą się o wszystko, to jednak utrzymują kurs ustalony przez liderów. Opozycja po raz kolejny wykazała się brakiem konsolidacji, co będzie rzutować na najbliższe miesiące, m.in. na układanie list wyborczych.