Chińska gospodarka nie daje rady pod naciskiem covidu. Kto zapłaci za to cenę?

Tragedia sprzed trzech lat się powtarza – jak u progu pandemii niekompetencja i kłamstwa dyktatora zagrażają światu.

Publikacja: 01.01.2023 23:58

Eksperci obawiają się, że liczba ofiar śmiertelnych covidu w Chinach będzie liczona w milionach

Eksperci obawiają się, że liczba ofiar śmiertelnych covidu w Chinach będzie liczona w milionach

Foto: Noel CELIS/AFP

Najważniej kraje Zachodu lawinowo zamykają się przed Chinami. Tylko w ostatnich dniach Francja, Hiszpania i Wielka Brytania wprowadziły zakaz wjazdu dla tych Chińczyków, którzy nie udowodnią, że są wolni od covidu. To radykalny krok, bo Unia Europejska, podobnie jak wiele innych organizacji ochrony zdrowia, nie uznaje skuteczności chińskich szczepionek, takich jak Sinovac czy Sinopharm (Światowa Organizacja Zdrowia jest innego zdania).

Wcześniej na podobny krok zdecydowały się m.in. Stany Zjednoczone, Japonia czy Włochy. Unia, mimo starań włoskiej premier Georgii Meloni, nie wprowadziła jednak jednolitych reguł wjazdu Chińczyków, co wobec swobody przejazdu w strefie Schengen ogranicza skuteczność podjętych środków ochronnych.

Brakuje nawet tlenu

Dla balansującej na skraju recesji Europy czy Ameryki to nie jest decyzja, która przychodzi łatwo. Pod koniec ubiegłego roku Xi Jinping po trzech latach zniósł ograniczenia dotyczące wyjazdów Chińczyków za granicę. U progu Nowego Roku Księżycowego, najważniejszych świąt w komunistycznym państwie, ruszyła więc lawina chińskich turystów. Dla takich krajów, jak Hiszpania czy Francja to mógłby być nadspodziewany dopływ gotówki. Jednak obawy o zdrowie publiczne zwyciężyły.

Czytaj więcej

Jak nie Rosja, to Chiny i Katar. Czy Zachód stać na walkę o wartości

– Mamy poważne obawy co do pojawienia się w Chinach nowych, groźnych odmian covidu. Tym bardziej że informacje, jakie przekazują chińskie władze, są niezwykle ograniczone – tłumaczy decyzję Madrytu hiszpańska minister zdrowia Carolina Darias.

W wystąpieniu noworocznym Xi zapewnił, że strategia walki z pandemią Chin jest przemyślana, a komunizm raz jeszcze pokazał swoją wyższość wobec liberalnej, zachodniej demokracji. Oficjalnie od całkowitego zniesienia restrykcji covidowych 7 grudnia w ChRL zmarło na wirus kilkanaście osób.

Jednak nawet dla żyjących w warunkach surowej kontroli mediów Chińczyków to są w najlepszym wypadku doniesienia z alternatywnego świata, a tak naprawdę cyniczna gra ludzkim życiem. Każdego dnia w ChRL nowy wirus łamie 20–30 mln osób. Dzieje się to w kraju, gdzie liczba zaszczepionych jest dalece niewystarczająca, a skuteczność rodzimych szczepionek o wiele gorsza od zachodnich. Dlatego zdaniem zachodnich ekspertów liczba zmarłych będzie liczona w milionach. Tylko w Szanghaju w najbliższych tygodniach na covid zachoruje połowa spośród 25 milionów mieszkańców metropolii.

Czytaj więcej

Minister zdrowia Adam Niedzielski: Rekomenduję noszenie maseczek

W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia z chińskich szpitali, które przypominają te z kataklizmu, jaki Europa przeżyła wiosną 2020 roku – pacjentów umierających na korytarzach, bezradnych lekarzy przytłoczonych samą liczbą potrzebujących.

– Jak mam mu pomóc, skoro nie mamy nawet tlenu – nie wytrzymuje na jednym z filmików lekarz.

Lista braków jest jednak dłuższa. Obejmuje wentylatory, łóżka na oddziałach intensywnej terapii, podstawowe leki. Do Pekinu na gwałt ściągnięto lekarzy ze wschodniej części kraju, aby opanować katastrofę w stolicy: dramat prowincji ma dla komunistycznych kacyków już mniejsze znaczenie.

Brak odporności stadnej

Chińczycy przez trzy lata podlegali ścisłym zasadom izolacji społecznej. Dyktatorski reżim przekonywał, że w ten sposób zdołał ochronić kraj przed dramatem, który zdarzył się m.in. w Stanach Zjednoczonych. Podczas gdy w Ameryce na covid zmarło prawie milion osób, w Chinach oficjalnie taki los dotknął tylko kilka tysięcy.

Jednak ten czas nie został wykorzystany, aby przygotować kraj do nieuniknionego przecież zniesienia restrykcji. I kiedy pod wpływem coraz gorszych danych gospodarczych i protestów społecznych władze zaczęły pod koniec listopada znosić w forsownym tempie restrykcje, Chiny okazały się bezbronne. Nie tylko poziom szczepień jest niewystarczający, ale odporność stadna, którą można by uzyskać dzięki stopniowemu znoszeniu ograniczeń, nie istnieje.

Czytaj więcej

WHO chce więcej informacji o sytuacji epidemicznej w Chinach

Świat przekonał się o niekompetencji Xi i jego kliki na przełomie lat 2019 i 2020. Dyktator nie alarmował wtedy o szybkim rozprzestrzenianiu się groźnego wirusa, doprowadzając do setek tysięcy zgonów we Włoszech, Niemczech czy Polsce. Ale dziś o niekompetencji przywódcy, który właśnie został mianowany przez aparat komunistyczny na trzecią kadencję, przekonują się sami Chińczycy.

Gospodarka stoi w miejscu

Cenę płacą też zachodnie koncerny, która tak chętnie przez lata inwestowały w Chinach. Jednym z przykładów jest Tesla, która z powodu sanitarnej katastrofy musiała wstrzymać produkcję w swoich chińskich zakładach. Innym przykładem jest Apple, którego iphone’y nie schodzą z taśm  największej fabryki Foxconn w Zhengzhou.

Zdaniem Citibanku w ostatnim kwartale 2022 roku tempo wzrostu chińskiej gospodarki załamało się do 1 procenta w skali roku – najmniej od otwarcia kraju na świat po śmierci Mao. Przerażeni tempem rozwijającej się pandemii Chińczycy ani nie chcą konsumować, ani nie są zdolni pracować.

Jednym z najbardziej niepokojących wskaźników jest grudniowy odczyt cen domów, który znów spadł. To może być zapowiedź pęknięcia nieruchomościowej bańki – załamania sektora odpowiedzialnego za prawie jedną trzecią gospodarki. Nie lepsza jest kondycja przemysłu. Według oficjalnego odczytu indeks koniunktury PMI spadł do 47 punktów, dużo poniżej poziomu 50 punktów oddzielającego recesję od ekspansji. Tak złych wyników kraj nie przeżywał od lutego 2020 roku, gdy zamrożenie życia społecznego zatrzymało działalność biznesu. Poprawy sytuacji nie należy się spodziewać dzięki zagranicznej turystyce. Co prawda w ostatnich dniach minionego roku władze zniosły wymóg kwarantanny dla zagranicznych turystów, lecz, wobec tragicznej sytuacji sanitarnej, zainteresowania przyjazdami do Chin jednak nie ma.

To może być początek trwalszego zjawiska: przenoszenie produkcji z Chin do innych krajów o niskich kosztach produkcji, ale zapewniających bardziej stabilne warunki polityczne. Wśród nich jest Meksyk, który w ostatnim czasie zanotował wzrost zainteresowania zagranicznego kapitału. Kraj, którego połowa dochodu narodowego pozostaje pod kontrolą grup mafijnych i musi stawiać czoła innym wielkim problemom jest mimo wszystko demokracją.

Najważniej kraje Zachodu lawinowo zamykają się przed Chinami. Tylko w ostatnich dniach Francja, Hiszpania i Wielka Brytania wprowadziły zakaz wjazdu dla tych Chińczyków, którzy nie udowodnią, że są wolni od covidu. To radykalny krok, bo Unia Europejska, podobnie jak wiele innych organizacji ochrony zdrowia, nie uznaje skuteczności chińskich szczepionek, takich jak Sinovac czy Sinopharm (Światowa Organizacja Zdrowia jest innego zdania).

Wcześniej na podobny krok zdecydowały się m.in. Stany Zjednoczone, Japonia czy Włochy. Unia, mimo starań włoskiej premier Georgii Meloni, nie wprowadziła jednak jednolitych reguł wjazdu Chińczyków, co wobec swobody przejazdu w strefie Schengen ogranicza skuteczność podjętych środków ochronnych.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"
Polityka
Jest decyzja Senatu USA ws. pomocy dla Ukrainy. Broń za miliard dolarów trafi nad Dniepr
Polityka
Argentyna: Javier Milei ma nadwyżkę w budżecie. I protestujących na ulicach
Polityka
Świat zapomniał o Białorusi. Co na to przeciwnicy dyktatora?