Prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki zapowiedzieli ustawę powołującą komisję weryfikacyjną ds. zbadania wpływów Rosji na polskie bezpieczeństwo wewnętrzne i energetyczne. Spodziewał się pan, że tego typu narzędzie będzie powołane w roku przedwyborczym?
Panowie nie wystąpili razem dlatego, że chcieli ogłosić powołanie komisji weryfikacyjnej, tylko dlatego, że Zbigniew Ziobro coraz intensywniej ujawnia federalistyczne działania premiera Morawieckiego w Unii Europejskiej. Sprawa związana jest ze wspólnymi podatkami, uwspólnotowieniem długu i wypłatą pieniędzy powiązaną z praworządnością, i to rzecz, którą Mateusz Morawiecki dokładnie negocjował i w szczegółach podpisał z Komisją Europejską. Ziobro zasugerował, że być może Kaczyński o tym nie wiedział. Drugi powód, dla którego razem wystąpili, to kwestia niemieckich rakiet Patriot, które mogłyby być rozmieszczone przy wschodniej granicy Polski – tu było widać entuzjazm i po stronie ministra obrony narodowej, i po stronie prezydenta. W tej sprawie dziwnie milczał premier. Kiedy wypowiedział się Kaczyński, to sprawa nabrała zupełnie innego charakteru. Prezes wystąpił z Morawieckim, żeby pokazać, że jeszcze odrobinę zaufania do tego premiera ma i że na razie ma jego mandat na sprawowanie funkcji, co nie oznacza, że ten mandat się nie kończy.