Xi Jinping, spadkobierca Mao

XX zjazd Komunistycznej Partii Chin de facto da dożywotnią władzę swemu przywódcy. Kraj cofa się o 46 lat.

Publikacja: 17.10.2022 03:00

Chińczycy mieli nadzieję, że Xi zapowie poluzowanie restrykcji covidowych. Bez skutku

Chińczycy mieli nadzieję, że Xi zapowie poluzowanie restrykcji covidowych. Bez skutku

Foto: HECTOR RETAMAL / AFP

Protest trwał tak krótko, że gdy ekipa BBC dotarła na miejsce, policja wszystko już zlikwidowała. W czwartek na jednym z mostów Pekinu grupka śmiałków rozwiesiła transparent, na którym można było przeczytać: „koniec z testami covidowymi, chcemy mieć co jeść. Koniec z restrykcjami, chcemy wolności. Koniec z kłamstwami, chcemy godności. Koniec z rewolucją kulturalną, chcemy reform. Koniec z przywódcami, chcemy głosować. Tylko jeśli przestaniemy być niewolnikami, staniemy się obywatelami”.

Siła przeciw Tajwanowi

Manifestacja była krótka i mała, bo stolica od wielu dni jest pod ścisłą kontrolą ślużb porządkowych. Jednak był to wyraz powszechnej frustracji z powodu radykalnej polityki walki z pandemią, którą narzucił Xi Jinping. Dlatego w niedzielę wielu Chińczyków usiadło przed telewizorami i postanowiło przedrzeć się przez dwie godziny partyjnej nowomowy byle usłyszeć sygnał, że lider partii zamierza poluzować zamrożenie życia społecznego obejmujące w tej chwili ponad 70 czołowych miast kraju. Na darmo. Xi nazwał covidowe restrykcje „wojną ludu, którą trzeba wygrać”. I, jak wyliczyli eksperci, 73 razy użył słów „bezpieczeństwo i kontrola” w trakcie swojego wystąpienia.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Największy wróg wolności

Covidowe restrykcje, w ramach których Chińczycy muszą używać aplikacji w telefonach pokazujących, gdzie się przemieszczają i poddawać się regularnym testom, są immanentną częścią „myśli Xi”: koncentracji w rękach jednego człowieka niespotykanej władzy w państwie autorytarnym, które zbudowało drugą gospodarkę świata. Innym jej elementem jest budowa swoistej mieszanki komunistycznych idei i chińskiego nacjonalizmu, którego ofiarą padli już Ujgurzy i mieszkańców Hongkongu, a teraz ich los może podzielić Tajwan. Prowokując owacje na stojąco, Xî zapewnił w niedzielę, iż „nigdy nie obieca, że nie użyje siły” dla podporządkowania wyspy oraz „w żadnym wypadku nie porzuci celu, jakim jest pełne zjednoczenia naszego kraju”.

Miejsca na improwizację na Kongresie nie było, bo Xi przygotowywał się do tego wydarzenia od lat. Już w 2017 roku na poprzednim zjeździe partii, która ukoronowała pięć lat jego rządów, złamał dotychczasowe obyczaje i nie wyznaczył swojego następcy. Rok później Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych, pseudoparlament kraju, zniósł zasadę, że przywódca nie może pełnić swojej funkcji dłużej niż przez dwie kadencje.

Wprowadził ją Deng Xiaoping po śmierci Mao Zedonga w 1976 r. aby zapewnić, że na czele kraju nie stanie więcej dyktator, który był odpowiedzialny za śmierć od 40 od 80 mln (zależnie od szacunków) Chińczyków. Ojciec Xi, który padł ofiarą czystek za Mao, był jednym z bliskich współpracowników Denga. Łamiąc regułę ograniczenia władzy, obecny przywódca zrywa więc i ze spuścizną swojego ojca, któremu zawdzięcza polityczną karierę. To tym bardziej szokujące, że sam wysłał córkę na studia na Harward, do rzekomo znienawidzonego Zachodu.

Załamanie wzrostu

Xi władzę opiera na trzech funkcjach: pierwszego sekretarza partii, zwierzchnika sił zbrojnych oraz prezydenta. Na XX zjeździe KPCh otrzyma zgodę na pełnienie przez kolejną kadencję dwóch pierwszych, w przypadku trzeciej nastąpi to w marcu.

Centralizacji władzy ma też służyć nowy skład najwyższych władz partii. 2,3 tys. delegatów, którzy zjechali do Pekinu, wybierze 370 członków Komitetu Centralnego i 25-osobowe Biuro Polityczne. O ile jednak za poprzedników Xi, Hu Jintao czy Jiang Zemina, gremia te miały realny wpływ na politykę przywódcy kraju, to teraz będą tylko tłem dla jednoosobowo podejmowanych decyzji. Trwające od wielu miesięcy, jeśli nie lat czystki, często przeprowadzane pod pozorem walki z korupcją, zapewniły, że znajdą się tu jedynie lojaliści, którym przez głowę nie przejdzie stawienie najmniejszego oporu temu, którego propaganda ostatnio nazywa „nawigatorem” kraju.

Oficjalnym powodem utrzymania na czele państwa 69-letniego Xi jest to, że tylko on ma cechy pozwalające na wdrażanie programu „odnowienia Chin”. Jednak mimo propagandowych zaklęć kondycja Chin nie jest dobra. Od przejęcia władzy przez Xi wzrost gospodarczy słabnie. Zdaniem tygodnika „The Economist” w tym roku wyniesie już ledwie 3,3 proc., mniej nawet niż w borykającej się z kryzysem Polsce (3,5 proc.).

Bo też dotychczasowe motory wzrostu załamały się. Od czasów Donalda Trumpa Ameryka zamyka się na chiński eksport: 7 października prezydent Biden wprowadził zakaz sprzedaży Chinom najwyższej klasy procesorów. To po części reakcja na coraz bardziej agresywną politykę zagraniczną Xi (np. w basenie Morza Południowochińskiego) i rozbudowę sił zbrojnych.

Ale też Chinom grozi załamanie rynku nieruchomości, które stanowi o blisko jednej trzeciej gospodarki kraju. Do niebezpiecznego poziomu wzrosło bezrobocie wśród młodych, m.in. z powodu załamania inwestycji zagranicznych. Ale inwestować nie chcą też chińskie koncerny, które są przedmiotem coraz dalej idących restrykcji władzy. Do niedawna ataki na Tajwan mogły odwieść uwagę społeczeństwa od tych kłopotów. Po porażkach Rosji w Ukrainie raczej wywołują jeszcze większych strach.

Protest trwał tak krótko, że gdy ekipa BBC dotarła na miejsce, policja wszystko już zlikwidowała. W czwartek na jednym z mostów Pekinu grupka śmiałków rozwiesiła transparent, na którym można było przeczytać: „koniec z testami covidowymi, chcemy mieć co jeść. Koniec z restrykcjami, chcemy wolności. Koniec z kłamstwami, chcemy godności. Koniec z rewolucją kulturalną, chcemy reform. Koniec z przywódcami, chcemy głosować. Tylko jeśli przestaniemy być niewolnikami, staniemy się obywatelami”.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wielka Brytania: Będzie próba obalenia rządu Rishiego Sunaka w Izbie Gmin
Polityka
Rozkaz Putina ws. broni atomowej. Rosja przeprowadzi ćwiczenia
Polityka
Jerzy Buzek: PiS bije brawo Orbánowi, który rozsadza UE od środka
Polityka
Péter Magyar: Warszawa w Budapeszcie? Chcemy robić to po swojemu
Polityka
Nowa nadzieja Węgrów. Péter Magyar rozpoczął walkę z reżimem Orbana