Protest trwał tak krótko, że gdy ekipa BBC dotarła na miejsce, policja wszystko już zlikwidowała. W czwartek na jednym z mostów Pekinu grupka śmiałków rozwiesiła transparent, na którym można było przeczytać: „koniec z testami covidowymi, chcemy mieć co jeść. Koniec z restrykcjami, chcemy wolności. Koniec z kłamstwami, chcemy godności. Koniec z rewolucją kulturalną, chcemy reform. Koniec z przywódcami, chcemy głosować. Tylko jeśli przestaniemy być niewolnikami, staniemy się obywatelami”.
Siła przeciw Tajwanowi
Manifestacja była krótka i mała, bo stolica od wielu dni jest pod ścisłą kontrolą ślużb porządkowych. Jednak był to wyraz powszechnej frustracji z powodu radykalnej polityki walki z pandemią, którą narzucił Xi Jinping. Dlatego w niedzielę wielu Chińczyków usiadło przed telewizorami i postanowiło przedrzeć się przez dwie godziny partyjnej nowomowy byle usłyszeć sygnał, że lider partii zamierza poluzować zamrożenie życia społecznego obejmujące w tej chwili ponad 70 czołowych miast kraju. Na darmo. Xi nazwał covidowe restrykcje „wojną ludu, którą trzeba wygrać”. I, jak wyliczyli eksperci, 73 razy użył słów „bezpieczeństwo i kontrola” w trakcie swojego wystąpienia.
Czytaj więcej
Jeszcze nigdy w historii dyktatura nie zbudowała tak wielkiej gospodarki. Władzę będzie pełnić w niej jeden człowiek – Xi Jinping.
Covidowe restrykcje, w ramach których Chińczycy muszą używać aplikacji w telefonach pokazujących, gdzie się przemieszczają i poddawać się regularnym testom, są immanentną częścią „myśli Xi”: koncentracji w rękach jednego człowieka niespotykanej władzy w państwie autorytarnym, które zbudowało drugą gospodarkę świata. Innym jej elementem jest budowa swoistej mieszanki komunistycznych idei i chińskiego nacjonalizmu, którego ofiarą padli już Ujgurzy i mieszkańców Hongkongu, a teraz ich los może podzielić Tajwan. Prowokując owacje na stojąco, Xî zapewnił w niedzielę, iż „nigdy nie obieca, że nie użyje siły” dla podporządkowania wyspy oraz „w żadnym wypadku nie porzuci celu, jakim jest pełne zjednoczenia naszego kraju”.
Miejsca na improwizację na Kongresie nie było, bo Xi przygotowywał się do tego wydarzenia od lat. Już w 2017 roku na poprzednim zjeździe partii, która ukoronowała pięć lat jego rządów, złamał dotychczasowe obyczaje i nie wyznaczył swojego następcy. Rok później Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych, pseudoparlament kraju, zniósł zasadę, że przywódca nie może pełnić swojej funkcji dłużej niż przez dwie kadencje.