Jackowski był pytany czy czuje się komunistą po tym jak prezes PiS Jarosław Kaczyński, w czasie spotkania z mieszkańcami Szczecina mówił, że obóz rządzący jest w miejscu Solidarności, a przeciwnicy polityczni PiS są "w miejscu komunistów".
- Byłem w latach 70-tych związany z opozycją demokratyczną, absolutnie nie czuje się komunistą, przez lata mojego życia publicznego zwalczałem PRL, komunizm, można to zobaczyć konsekwentnie przez kilkadziesiąt lat. Mamy do czynienia z sytuacją dwuznaczną - to w środowisku PIS są byli funkcjonariusze czy współpracownicy służb specjalnych, tu casus pana Kazimierza Kujdy jest dość istotny, czy byli członkowie PZPR-u - odparł.
Czytaj więcej
Paradoksalnie, najwygodniej w loży oburzenia, drwiny i kabaretu rozsiadła się partia, której ta rola najmocniej ciąży. Partia, której największą siłą była powaga.
- Widać, że tu ta retoryka antykomunistyczna jest używana na pokaz. Chodzi o to, by dzielić społeczeństwo i działać na zasadzie divide et impera. I to jest praktykowane. To stała praktyka polityczna prezesa Kaczyńskiego, zwłaszcza, że zbliżają się chyba najważniejsze w jego karierze politycznej wybory, które albo potwierdzą w gronie jego zwolenników jego geniusz polityczny, jeśli PiS wygra trzecie wybory, albo wręcz przeciwnie - jeśli PiS zostanie zepchnięty do opozycji to najprawdopodobniej rozpocznie się proces rozpadu PiS, ponieważ ta partia jest w tej chwili typową partią władzy. Jeśli nie będzie u władzy to znaczne segmenty tej władzy zaczną odpadać, wykruszać się - dodał Jackowski.