Wiaczesław Wołodin nie wierzy, że świat stoi na krawędzi "wielkiej wojny". - Nasz prezydent zrobił wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo naszego kraju (...). Gdyby nie jego decyzja o rozpoczęciu specjalnej operacji wojskowej, (...) świat mógłby rzeczywiście stanąć nad przepaścią, na progu wielkiej wojny - powiedział bliski współpracownik Putina.

Zdaniem Wołodina, rozwiązanie "obecnej sytuacji środkami pokojowymi" nie było na rękę Zachodowi. - Boris Johnson jest jednym z takich apologetów rozwoju sytuacji poprzez działania militarne, nie jest zwolennikiem pokoju - mówił.

Dodał, że zachodni politycy "nie myślą o przyszłości, a jednocześnie nie przejmują się losem Ukraińców, dla nich są oni materiałem zbędnym."

Wołodin przekonuje, że rozpoczynając inwazję na Ukrainę, Putin "zapobiegł katastrofie humanitarnej". - Prezydent zrobił wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo Rosji i chronić obywateli DNR i ŁNR. Gdyby nie jego decyzja o rozpoczęciu specjalnej operacji wojskowej, mogłyby się wydarzyć straszne rzeczy. Uprzedził to, co mogło się wydarzyć. Wojska były już ściągnięte do granic Donbasu, a cała sprawa mogła zakończyć się katastrofą humanitarną, ogromną liczbą ofiar - powiedział Wołodin.