Boris Johnson nie ustępuje. Brytyjski premier zwolnił jednego z ministrów

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson wbrew oczekiwaniom części swych byłych współpracowników nie złożył rezygnacji i zdymisjonował Michaela Gove'a, ministra ds. wyrównywania szans, mieszkalnictwa i społeczności lokalnych.

Publikacja: 06.07.2022 22:54

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson

Foto: Daniel LEAL / AFP

W środę podczas posiedzenia komisji łącznikowej, tworzonej przez szefów wszystkich komisji w Izbie Gmin, pytany, jak wiele uwagi poświęca sprawie swej rezygnacji, Boris Johnson deklarował: - Z przyjemnością mogę powiedzieć, ze kontynuuję wykonywanie pracy, do której zostałem wybrany.

Na posiedzeniu szef brytyjskiego rządu wykluczył też możliwość wcześniejszych wyborów mówiąc, że w jego opinii głosowanie mogłoby się odbyć nie wcześniej niż w 2024 roku. Johnson unikał przy tym odpowiedzi, czy poda się do dymisji, spełniając tym samym wolę części deputowanych z Partii Konserwatywnej.

Brytyjskie media donosiły, że w środę po południu delegacja ministrów udała się do Borisa Johnsona, by przekonać go do złożenia rezygnacji. Według tych informacji, w grupie byli m.in. nowo mianowany kanclerz skarbu Nadhim Zahawi oraz szefowa MSW Priti Patel. Jak przekazał informator agencji Reutera, Johnson odmówił podania się do dymisji. Według brytyjskich mediów, Johnson i Zahawi mają wkrótce ogłosić nowy plan gospodarczy.

Gove zwolniony

Wieczorem z Wielkiej Brytanii napłynęła informacja, że Boris Johnson zdymisjonował z rządowej funkcji Michaela Gove'a, który miał (o czym donosiło "Daily Mail") przekonywać premiera do dymisji. Pytany, czy Gove go wcześniej odwiedził, Johnson odmówił komentarza. BBC podało, że według informacji stacji po godz. 22:00 Johnson zadzwonił do Gove'a, by poinformować go, że ten były już minister ds. wyrównywania szans, mieszkalnictwa i społeczności lokalnych został zwolniony.

- Nie możesz mieć węża, który nie popiera cię w żadnym z wielkich sporów, a który następnie radośnie mówi prasie, że lider musi odejść - powiedział BBC informator z siedziby brytyjskiego premiera, komentując decyzję Johnsona.

Gove to ważna figura w Partii Konserwatywnej. W 2010 r. został ministrem ds. edukacji. Sprawował też funkcje whipa, kanclerza księstwa Lancaster, sekretarza ds. sprawiedliwości i ds. środowiska. Gove współpracował z Johnsonem przy kampanii przed brexitem. Jak zaznacza BBC, polityk ten był lojalny wobec Johnsona, choć w 2016 i 2019 r. rywalizował z nim o stanowisko przewodniczącego Partii Konserwatywnej.

Johnson walczy o przetrwanie

Kryzys polityczny w Wielkiej Brytanii zaostrzył się we wtorek, gdy z zasiadania w rządzie Borisa Johnsona zrezygnowali kanclerz skarbu (minister finansów) Rishi Sunak oraz minister zdrowia Sajid Javid. Dymisje te pociągnęły za sobą falę rezygnacji. Do wieczoru w środę ze współpracy z Borisem Johnsonem zrezygnowało 41 osób sprawujących dotąd funkcje rządowe (głównie wiceministrowie i podsekretarze stanu). Ze stanowiska ustąpił też wiceprzewodniczący Partii Konserwatywnej Bim Afolami, który wezwał Johnsona do podania się do dymisji.

Członkowie brytyjskiego rządu zaczęli składać dymisje w związku ze sprawą Chrisa Pinchera, którego Johnson mianował zastępcą whipa, który pilnuje dyscypliny w klubie. Kilka dni temu pojawiły się oskarżenia, że Pincher będąc pod wpływem alkoholu dopuścił się molestowania seksualnego dwóch mężczyzn w prywatnym klubie. Sprawa wywołała pytania, czy Johnson wiedział o poprzednich skandalach z udziałem deputowanego, o których pogłoski krążyły od lat, gdy w 2019 r. powoływał Pinchera na rządowe stanowisko. Rzecznik brytyjskiego premiera mówił najpierw, że Johnson nie wiedział o sprawie, później - że słyszał wyłącznie pogłoski, a następnie - że został w niewielkim stopniu poinformowany o zarzutach.

Część polityków Partii Konserwatywnej uznała, że sprawa Pinchera to kolejny przykład mijania się przez Johnsona z prawdą. Miesiąc temu w ramach tzw. Komitetu 1922 40 proc. konserwatywnych deputowanych głosowało za odejściem Borisa Johnsona po tym, gdy okazało się, że wbrew wielokrotnym zapewnieniom premier uczestniczył w zakrapianych imprezach w siedzibie rządu, gdy resztę kraju obowiązywały przepisy nakazujące zachowanie tzw. dystansu społecznego, wprowadzone w związku z koronawirusem SARS-CoV-2 i chorobą COVID-19.

We wtorek lider opozycyjnej Partii Pracy, Keir Starmer, ocenił, iż jest jasne, że po wszystkich skandalach i porażkach rząd Johnsona się rozpada. Zdaniem Starmera, gdyby ministrowie z Partii Konserwatywnej byli choć trochę prawi, to po tym, jak Johnson "łamał prawo", "wielokrotnie kłamał" i "wyśmiewał poświęcenia Brytyjczyków" wyszliby z rządu miesiące temu.

Cytowany przez Sky News sir Roger Gale z Partii Konserwatywnej mówił, że byłoby lepiej, jeśli premier podałby się do dymisji, niż gdyby Komitet 1922 musiał zmieniać zasady dotyczące okresu, po jakim można ponownie przeprowadzić głosowanie w sprawie wotum nieufności.

W środę podczas posiedzenia komisji łącznikowej, tworzonej przez szefów wszystkich komisji w Izbie Gmin, pytany, jak wiele uwagi poświęca sprawie swej rezygnacji, Boris Johnson deklarował: - Z przyjemnością mogę powiedzieć, ze kontynuuję wykonywanie pracy, do której zostałem wybrany.

Na posiedzeniu szef brytyjskiego rządu wykluczył też możliwość wcześniejszych wyborów mówiąc, że w jego opinii głosowanie mogłoby się odbyć nie wcześniej niż w 2024 roku. Johnson unikał przy tym odpowiedzi, czy poda się do dymisji, spełniając tym samym wolę części deputowanych z Partii Konserwatywnej.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Gęstnieją chmury nad Dniestrem. W Naddniestrzu i Gagauzji rosną tendencje separatystyczne
Polityka
Rzym i Madryt jadą na gapę. Włochy i Hiszpania w ogonie państw NATO
Polityka
Węgierska armia rusza do Czadu. W tle afrykańskie interesy Putina
Polityka
Unia Europejska zawiera umowy z autokratami. Co z prawami człowieka?
Polityka
Milczący protest czy walka zbrojna? Rosyjska opozycja podzielona