- Pierwszą fazę wojny wygrywają Ukraińcy. Dzięki heroicznej walce nie mamy do czynienia z blitzkriegiem, z tym na co Rosjanie liczyli: szybkim zajęciem Ukrainy, wejściem do Kijowa. Widać, ze się wycofali, skupiają się na wschodzie i tam spodziewamy się ofensywy rosyjskiej - mówił Ociepa pytany o to w jakiej fazie wojny obecnie jesteśmy.
- Bezpieczeństwo Polski uległo gwałtownemu pogorszeniu. I to dzieje się w ostatnich kilku latach. Od czasów Gruzji w 2008 roku, od pamiętnych słów Lecha Kaczyńskiego, zwracaliśmy uwagę na przybliżanie się Rosji do (granic) NATO, także do Polski. To co się wydarzyło w ostatnim roku, gdy znaczna część wojsk rosyjskich pozostała na terytorium Białorusi, de facto przedłużyło naszą granicę z Rosją o odcinek białoruski. Atak hybrydowy na granicę Polski też był elementem zwiększania na nas presji i rozciągania naszych sił. Trzeba jasno powiedzieć, że Ukraińcy walczą także za nas, dlatego kwestia zwycięstwa Ukrainy jest fundamentalna dla nas, a także całego NATO - przyznał wiceminister.
Czytaj więcej
Dziś w jednostce pancernej w podwarszawskiej Wesołej szef MON Mariusz Błaszczak podpisał wart ok. 23,4 mld zł kontrakt na dostawę 250 czołgów Abrams M1A2 SEPv3 . Eksperci nie mają wątpliwości. To jedna z największych zbrojeniowych inwestycji w historii armii.
A jakie wnioski z przebiegu konfliktu na Ukrainie płyną do polskiej armii?
- Pierwszy jest taki, że trzeba mieć wystarczająco silną liczebnie armię, by w razie czego zabezpieczać granicę na odcinku białoruskim, a jednocześnie być gotowym do starcia bezpośredniego - mówił Ociepa wskazując na to, że Ukraińcy podwoili swoją armię od 2014 roku. Ociepa wypomniał też poprzednikom, rządowi PO-PSL, że ten pozostawił po sobie "95-tysięczną armię", która dziś, jak dodał, liczy już 140 tysięcy żołnierzy.