Obóz rządowy, czyli Fidesz, wraz z małą partią prawicową KDNP zdobył 53 proc. głosów, co przekłada się na ponad dwie trzecie miejsc w 199-osobowym parlamencie. Blok sześciu partii opozycyjnych o nazwie Wspólnie dla Węgier zdobył 35 proc. głosów i musi się zadowolić 56 mandatami. Nie pomogło ani wystawienie wspólnych kandydatów na listach wyborczych, ani wyłonienie kandydata na premiera.
Obecny wynik Fideszu to rekord w okresie od upadku komunizmu. Oznacza czwartą z rzędu kadencję na stanowisku premiera dla Viktora Orbána i piątą w sumie, jako że stał na czele rządu w latach 1998–2002.
Wygrał system
– To była nierówna i niesprawiedliwa walka, ale stawiliśmy jej czoła. – Rozpoczęliśmy ją w nierównych warunkach, ze związanymi nogami, z włócznią w plecach i nie wygraliśmy – tłumaczył w poniedziałek lider opozycji Péter Márki-Zay. Nie miał żadnej okazji, aby zaprezentować się w ogólnokrajowej telewizji, a premier Orbán nie zaszczycił go nawet odpowiedzią na propozycję debaty telewizyjnej.
– Nasze zwycięstwo jest tak wielkie, że widać je z księżyca i z pewnością z Brukseli – powiedział po zwycięstwie premier, wysyłając jasny sygnał, że jest panem sytuacji mimo zaciekłych sporów z UE w sprawie praworządności i korupcji przy wykorzystaniu funduszy unijnych.
Czytaj więcej
Życzę Viktorowi Orbanowi dalszego rozwoju Węgier i zmiany myślenia na temat tego, jakie powinny być relacje z Putinem i z Rosją Putina - stwierdził minister Przemysław Czarnek, gratulując zwycięstwa wyborczego premierowi Węgier.