Zorganizowanie trzeciej tury, a nawet losowanie – po takie instrumenty proponuje sięgnąć sejmowa Komisja ds. Petycji, która zaproponowała projekt zmian w kodeksie wyborczym. Chce uszczelnić przepisy, które nie uwzględniają sytuacji, gdy kandydaci dostają tę samą liczbę głosów.
Prace są odpowiedzią na petycję, która trafiła do Sejmu. Jej autorzy zauważyli, że dziura prawna dotyczy zarówno remisu w pierwszej turze (który powodowałby, że do drugiej przeszłoby więcej niż dwóch kandydatów), jak również w ponownym głosowaniu. „Prawdopodobieństwo zaistnienia takiej sytuacji jest znikome, jednakże tak samo znikome jest prawdopodobieństwo wystąpienia remisu w wyborach na prezydenta miasta" – napisali i zauważyli, że ten ostatni przypadek regulują przepisy. Kodeks wyborczy przewiduje też, co robić w przypadku remisu w wyborach do Sejmu, Senatu, rady gminy i powiatu, sejmiku województwa oraz wójta i burmistrza.
Petycją komisja sejmowa po raz pierwszy zajęła się w marcu ubiegłego roku. – Jak mówił Szekspir: są rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się naszym filozofom – powiedział poseł PiS Jacek Świat. Zauważył, że choć sytuacja, o której mówi petycja, jest skrajnie mało prawdopodobna, nie można jej całkowicie wykluczyć.
Podparł się zestawieniem Biura Analiz Sejmowych, które zebrało 22 przypadki remisów z całego świata. Np. w 2011 r. w wyborach do Zgromadzenia Kantonu Ticino w Szwajcarii dwóch kandydatów uzyskało po 23 979 głosów, w 1985 r. w elekcji do Zgromadzenia Ustawodawczego australijskiego stanu Wiktoria kandydaci uzyskali zaś po 54 821 głosów.
Ten ostatni przypadek jest jedynym, gdzie liczba głosów przekroczyła 100 tys. To dwustukrotnie mniej niż głosujących w wyborach prezydenckich w Polsce w 2020 r., co pokazuje, jak bardzo mało prawdopodobnego problemu dotyczy petycja. Jednak i tak komisja zdecydowała się uszczelnić prawo.