Obie partie pobiły rekordy zbiórek w cyklu wyborczym związanym z wyborami połówkowymi, ale republikanie poradzili sobie lepiej, głównie dzięki donorom, którzy wypisują pokaźne sumy w ramach wsparcia swoich kandydatów do Kongresu. Komitety wyborcze Partii Republikańskiej wraz z komitetami akcji politycznej do końca grudnia ub.r. zebrały prawie 220 miliony dolarów, dla porównania organizacje demokratyczne – 176 mln dol. Demokraci zebrali mniej, ale historycznie rzecz biorąc i tak pobili rekord. Czekają też na wsparcie ze strony miliarderów, w tym George’a Sorosa i Mike’a Bloomberga.
Gotowi do walki
– Rekordowa zbiórka funduszy pokazuje, że jesteśmy gotowi na starcie polityczne i uzmysłowienie wyborcom, jak niebezpieczna jest republikańska agenda ekstremistyczna – powiedział w oświadczeniu prasowym Chris Taylor, rzecznik prasowy Democratic Congressional Campaign Committee.
Czytaj więcej
Nancy Pelosi, demokratka, ogłosiła, że będzie startować na kolejną kadencję w Kongresie. Nie wiad...
Niemniej jednak republikanie nabierają coraz więcej pewności, że uda im się przejąć kontrolę w Senacie, a nawet Izbie Reprezentantów, gdzie obecnie demokraci mają niewielką przewagę.
Demokratom nie pomaga spadające w sondażach poparcie dla prezydenta Joe Bidena. Ostatnie badania opinii publicznej wykazują, że zmęczona inflacją i pandemią znaczna część Amerykanów jest przekonana, że sytuacja w kraju nie idzie w dobrym kierunku. Historia też nie stoi po stronie demokratów. Tylko trzy razy od 1910 r. partia, z której wywodzi się prezydent, zyskała dodatkowe miejsca w Izbie Reprezentantów. W pierwszych wyborach połówkowych za kadencji Billa Clintona demokraci stracili 54 miejsca w Kongresie, za kadencji Baracka Obamy – 64, a republikanie 40 miejsc w 2018 r. podczas pierwszej kadencji Trumpa.