– Marszałek Mannerheim był carskim generałem i bardzo dobrze spisywał się jako dowódca w pierwszej wojnie światowej. Ale to chyba jest gest dobrej woli wobec sąsiedniej Finlandii – powiedział „Rzeczpospolitej" rosyjski analityk wojskowy i visting reasercher na uniwersytecie w Uppsali Aleksander Golc.
„Gestem" było odsłonięcie w Petersburgu tablicy pamiątkowej fińskiego marszałka. W uroczystości uczestniczył szef kremlowskiej administracji Siergiej Iwanow. Mimo wsparcia najwyższych władz mieszkańcy miasta bez przerwy atakują tablice, oblewając ją farbą. W końcu fundatorzy zmuszeni byli wystawić przy niej ochronę, a samą tablicę obłożyć przezroczystą folią – jej codzienna wymiana jest tańsza od codziennego czyszczenia całej. – Mannerheim był dowódcą bohaterskiej obrony swego kraju przed ZSRR w 1939–1940 roku. Ale jednak fińskie wojska pod jego komendą uczestniczyły później w hitlerowskiej blokadzie Leningradu – tłumaczy Golc niechęć petersburżan.
Trudniej wytłumaczyć, co skłoniło rosyjskich polityków do odsłonięcia nieszczęsnej tablicy – i to w Petersburgu. – Bóg jeden wie. Rosyjscy przywódcy sami nie wiedzą, od jakiego momentu w historii mogą odliczać historię własnego kraju, stąd ich miotanie się – mówi. Kreml próbuje liczyć własną historię od kijowskich książąt Rusi, szczególnie św. Włodzimierza, który przyjął chrzest z rąk bizantyjskich duchownych. Ale to wywołuje gniewne reakcje w Kijowie, bo w końcu Włodzimierz był władcą Kijowa – o Moskwie wtedy nikt nie słyszał.
Jeszcze wyraźniej miotanie się Kremla po historii widać na przykładzie współczesnego pułku gwardii kremlowskiej. Obecnie nosi on oficjalną nazwę Pułku Preobrażeńskiego. – To nawiązanie do nazwy jednej z dwóch jednostek armii cara Piotra, od których wiedzie swój rodowód regularna armia rosyjska – mówi Golc.
Problemem wywodzących się z KGB lokatorów Kremla jest jednak ostatni dowódca tego właściwego, carskiego Pułku Preobrażeńskiego, generał Aleksander Kutiepow. Carski dowódca i „biały generał" osiadł na emigracji w Paryżu, skąd czekiści porwali go w 1930 roku i zamordowali. – Współczesny pułk kremlowski jest częścią FSB. A tam na szkoleniach pewnie uczą się o zakończonej sukcesem wywiadowczej operacji porwania generała Kutiepowa. I nikomu to nie przeszkodziło w nadaniu mu nazwy Preobrażeński – tłumaczy Golc.