Neil Gorsuch, 49-letni sędzia sądu apelacyjnego w Denver, ma zająć miejsce po zmarłym rok temu Antoninie Scalii. Nominując go, Trump spełnił jedną z obietnic złożonych w trakcie kampanii prezydenckiej, że miejsce po konserwatywnym Scalii zajmie sędzia o podobnych poglądach, który znany jest z bezpośredniego interpretowania konstytucji i wierności intencjom ojców narodu amerykańskiego.
Neil Gorsuch cieszy się bardzo dobrą opinią w środowisku prawnym, po obu stronach podziału politycznego. W 2006 r., gdy rozpatrywana była jego kandydatura do sądu apelacyjnego, Stowarzyszenie Amerykańskich Prawników jednogłośnie określiło go jako „idealnego kandydata".
Doświadczenie zdobywał, pracując dla dwóch sędziów Sądu Najwyższego: Byrona White'a i Anthony'ego Kennedy'ego. Pracował również w drugim najważniejszym sądzie apelacyjnym w kraju – w Waszyngtonie, u boku konserwatywnego sędziego Davida Sentelle'a.
– Naszym obowiązkiem jest trzymanie się konstytucji. A ten dokument nie jest jakimś bazgrołem, który może być interpretowany zgodnie z marzeniami i nadziejami osób biorących udział w procesach, lecz to starannie sporządzony tekst, który sędziowie mają obowiązek stosować zgodnie z jego oryginalnym znaczeniem – powiedział raz Gorsuch.
„Wierzy, iż prawo kryminalne powinno być jasne i interpretowane na korzyść oskarżonych, nawet jeżeli to nie jest po myśli rządowym prokuratorom; sceptycznie odnosi się do prób usunięcia przejawów religijności z miejsc publicznych" – można przeczytać na blogu Sądu Najwyższego, gdzie Gorsuch na każdym kroku jest porównywany do Scalii. Wybór członka Sądu Najwyższego to bardzo ważna decyzja, bo do tego organu trafiają sprawy z sądów apelacyjnych. Werdykty SN, jako ostatniej instancji, często stanowią o zmianie prawa i są podstawą kolejnych orzeczeń. – Jeśli chodzi o kwestie takie jak aborcja czy prawo do posiadania broni, możemy się spodziewać, iż będzie głosował bardzo konserwatywnie – mówił w publicznym radiu NPR Richard Hasen, profesor prawa i nauk politycznych na University of California.