Tym razem epicentrum jest Warszawa, a wypowiedzi i wydarzenia najlepiej pokazują, jak trudna dla obydwu partii – w kontekście ich potencjalnej współpracy przed wyborami parlamentarnymi – będzie kampania samorządowa. Zwłaszcza ta w stolicy.
Można powiedzieć, że to pierwsze starcie kampanii, która swój finał znajdzie dopiero w listopadzie 2018 roku. We wtorek Paweł Rabiej – świeżo nominowany kandydat Nowoczesnej na prezydenta Warszawy i kandydat N do komisji weryfikacyjnej – stwierdził, że Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna stanąć przed komisją. Do tej pory prezydent Warszawy to wykluczała. Na reakcję Platformy nie trzeba było długo czekać. – Kolegom z Nowoczesnej mogę doradzić tylko tyle, aby nie współpracowali z PiS, tylko z PO – powiedział Sławomir Neumann w TVN24. A Grzegorz Schetyna stwierdził, że nie zna osiągnięć kandydata Nowoczesnej ani w samorządzie, ani w polityce.
Jeszcze kilka tygodni temu Andrzej Halicki na konwencji Nowoczesnej – gdzie przemawiał jako gość – ponowił apel o budowę wspólnych list.
Nowoczesna odebrała teraz ostrzejszy ton Schetyny jako reakcję na to, że PO nie ma jeszcze kandydata w stolicy. – Platforma zrozumiała, że straciła inicjatywę w Warszawie po tym, jak ogłosiliśmy w sobotę start Rabieja – tłumaczy „Rz" rozmówca z tej partii.
Polem kampanijnego starcia stał się też program in vitro. Andrzej Halicki na internetowej grafice opublikowanej w czwartek reklamuje program miejskiego dofinansowania in vitro w Warszawie.