Gabinet wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego z PSL-Koalicji Polskiej to miejsce, gdzie doszło do wielu ważnych politycznie uzgodnień w ostatnich latach. To tam opozycja rozmawiała o wyborze prof. Marcina Wiącka na rzecznika praw obywatelskich, co zakończyło się sukcesem. W środę w tym właśnie gabinecie odbyło się spotkanie przedstawicieli opozycji i Pawła Kukiza. Rozmawiano o powołaniu komisji śledczej w sprawie inwigilacji. A w kuluarach Sejmu mówi się, że spotkanie zostało zorganizowane z inicjatywy ludowców i Lewicy.
Czy uda się ją stworzyć? Zdania naszych rozmówców są podzielone, a pewności nikt nie ma. Pewne jest za to raczej jedno – do głosowania w tej sprawie nie dojdzie szybko. Są politycy, którzy uznają, że to nie jest dla opozycji zbyt fortunne. – Polityczny moment na powołanie komisji jest teraz, na tym posiedzeniu Sejmu. Im później, tym może być trudniej – twierdzi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.
Czytaj więcej
Prawnicy nie są zgodni, czy Paweł Kukiz niemający reprezentanta w Konwencie Seniorów może być wybrany do komisji śledczej i zostać jej przewodniczącym.
Spotkanie przedstawicieli klubów i kół opozycji z Pawłem Kukizem miało przebiegać w dobrej atmosferze. Co do tego nasi rozmówcy są zgodni. Pierwszy krok, jeśli chodzi o powołanie komisji, został zrobiony, bo Paweł Kukiz – bez którego komisja nie powstanie – ma już niezbędne podpisy pod wnioskiem. Z naszych ustaleń wynika, że jest ich znacznie ponad 100. Potrzeba co najmniej 46.
Kto rozdaje karty?
Kolejne kroki będą trudniejsze. Opozycja spotka się w tym samym formacie w przyszłym tygodniu. Celem są kolejne uzgodnienia. Między innymi dotyczące składu. Jak wynika z naszych rozmów, Lewica stawia warunek, by większość w komisji mieli przedstawiciele opozycji. Zgodnie z ustawą o komisji śledczej ta ma mieć 11 członków.