Gdy opadł już pierwszy kurz po debacie w Strasburgu z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego na temat praworządności w Polsce, warto zwrócić uwagę na sferę, którą większość mówców zadających pytania szefowi rządu zignorowała. Chodzi o to, czy rzeczywiście jesteśmy świadkami, jak twierdzą politycy PiS, zmiany ustroju Unii Europejskiej. Bo problem polskiego rządu w UE polega na tym, że jego argumenty ustrojowe giną w sporze politycznym. Ten zaś dotyczy zmian, jakie w sądownictwie wprowadził PiS ze Zbigniewem Ziobrą, ale też równocześnie granic władzy unijnych instytucji.