W czwartek Sejm wyraził zgodę na przedłużenie o 60 dni stanu wyjątkowego, obowiązującego przy granicy z Białorusią na części terenów województw podlaskiego i lubelskiego.
W czasie debaty część posłów opozycji dopytywała o los tzw. dzieci z Michałowa, czyli grupy nielegalnych migrantów, w tym nieletnich, którzy zostali zatrzymani, przewiezieni do placówki Straży Granicznej, a następnie odwiezieni na granicę.
Straż Graniczna oraz MSWiA informowały, że migranci nie chcieli złożyć w Polsce wniosku o pomoc międzynarodową, mieli być zainteresowani wyłącznie złożeniem takie wniosku w Niemczech.
Hołownia: Pytanie o dzieci z Michałowa powinno paść
Lider Polski 2050 Szymon Hołownia został wieczorem w Polsat News zapytany, czy stanąłby w Sejmie z kartką z napisem "gdzie są dzieci z Michałowa?". Odparł, że nie wie i dodał, że uznaje zasadność pytania o los dzieci.
- To pytanie powinno paść. Znajdujemy się w sytuacji, w której na naszym terytorium znajdują się nie jakieś pozycje z jakiegoś arkusza kalkulacyjnego albo jakieś ideologiczne fantomy, tylko żywi ludzie, żywe dzieci. Mamy prawo znać odpowiedź na pytanie, co się z tymi dziećmi staje - powiedział Hołownia,