Łotwa i Estonia wystawią Rosji rachunek za okupację

Łotwa i Estonia chcą, by Moskwa zapłaciła za aneksję państw bałtyckich przez ZSRR. Moskwa: to było wyzwolenie.

Aktualizacja: 22.08.2018 18:42 Publikacja: 22.08.2018 18:42

Armia Czerwona po zdobyciu centrum Rygi, październik 1944

Armia Czerwona po zdobyciu centrum Rygi, październik 1944

Foto: Wikipedia

Szefowie łotewskiego i estońskiego resortów sprawiedliwości spotkali się we wtorek w Rydze i wydali wspólne oświadczenie, z którego wynika, że kraje niebawem mogą wystawić Rosji rachunek za „szkody wyrządzone w okresie okupacji radzieckiej”.

Czytaj także: Mularczyk: Jeśli nie ma kary, za wywołanie wojny, to jest amoralne

Obecnie trwają międzyresortowe prace, rozważane są różne warianty i mechanizmy prawne, które kraje bałtyckie mogłyby zastosować, występując z miliardowymi roszczeniami. Zarówno w Rydze, jak i Tallinie zapowiadają, że temat ten zostanie poruszony na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych.

300 miliardów euro

Kilka lat temu Łotysze oszacowali, że Związek Radziecki naraził państwo łotewskie na straty w wysokości co najmniej 300 mld euro. Do takiego wniosku doszła specjalnie powołana jeszcze w 2005 roku rządowa komisja, która podliczyła straty ludzkie i materialne. Członkowie komisji uznali wtedy, że w okresie ZSRR Moskwa na terenie Łotwy sponsorowała jedynie radziecką armię i zaniedbała rozwój kraju.

– Nie doczekamy się raczej żadnej rekompensaty od Rosji, która wszystkiego się wypiera. Takie działania mają znaczenie symboliczne, warto przypominać o tym okresie historii i mówić o stratach, jakie ponieśliśmy – mówi „Rzeczpospolitej” Aivars Ozolinš, jeden z czołowych łotewskich publicystów.

– Szkody, jakie nam wyrządzono, trudno oszacować w pieniądzach. Łotewscy eksperci zastanawiali się, jak rozwijałaby się Łotwa, gdyby nie utraciła niepodległości. Wystarczy spojrzeć na rozwój innych podobnych krajów, którzy okupacji nie doświadczyli – dodaje.

Podobna rządowa komisja działa również w Estonii, ale strat po radzieckiej okupacji jeszcze nie podliczono. Estońscy historycy twierdzą, że w wyniku niemieckiej i radzieckiej okupacji kraj stracił nawet 18 proc. ludności, czyli około 180 tys. ludzi.

– Nie jesteśmy wrogami Rosji. Ale warto rozumieć to, co przeżył naród estoński. Naszych wojskowych rozstrzeliwano w czasach stalinowskich tak samo jak polskich żołnierzy. Nie ma dzisiaj rodziny w Estonii, której nie dotknęłyby represje komunistyczne – mówił w marcu ubiegłego roku w rozmowie z „Rzeczpospolitą” były prezydent Estonii Arnold Rüütel.

Zdaniem Moskwy

Państwa bałtyckie zostały wchłonięte do ZSRR w 1940 roku w skutek postanowień zawartych w pakcie Ribbentrop-Mołotow. Rok później po ofensywie Trzeciej Rzeszy na ZSRR zaczęła się tam okupacja niemiecka, a w 1944 ponownie wkroczyła Armia Czerwona. Rosja stała się spadkobiercą Związku Radzieckiego po jego upadku, ale nigdy nie przyznała się do okupacji państw bałtyckich.

Dzisiaj w Moskwie na słowo „okupacja” reagują nerwowo. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że „z taką terminologią Rosja się nie zgadza”. Zasugerował też, że o żadnych kompensacjach nie może być mowy. Jego zdaniem mieszkańcy państw bałtyckich powinni pamiętać o wkładzie, jaki „Związek Radziecki wniósł w rozwój infrastruktury i gospodarki”.

– Nie było żadnej okupacji. To było wyzwolenie ludzi od Hitlera – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Aleksiej Podbieriozkin, szef rosyjskiego Centrum Badań Wojskowo-Politycznych, działającego przy prestiżowym Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych (MGIMO).

– Nasz rząd powinien wystawić rachunek za każdego radzieckiego żołnierza, który zginął w trakcie wyzwolenia tych terenów. Ile dzisiaj kosztuje życie ubezpieczonego człowieka? Poza tym tych tak zwanych państw nie było na mapie, były to małe prowincje Imperium Rosyjskiego. Istniały w historii zaledwie kilkanaście lat w okresie pomiędzy I a II wojną światową – dodaje Podbieriozkin.

Szefowie łotewskiego i estońskiego resortów sprawiedliwości spotkali się we wtorek w Rydze i wydali wspólne oświadczenie, z którego wynika, że kraje niebawem mogą wystawić Rosji rachunek za „szkody wyrządzone w okresie okupacji radzieckiej”.

Czytaj także: Mularczyk: Jeśli nie ma kary, za wywołanie wojny, to jest amoralne

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
USA. Kampania prezydencka pod znakiem aborcji. Republikanie przerażeni widmem referendów
Polityka
Xi Jinping testuje Europę. Chce odwieść Unię od pójścia drogą Ameryki
Polityka
Donald Trump pójdzie do aresztu? 10 kar grzywny nie przyniosło rezultatów