Spotkanie organizowane w czwartek w Warszawie z inicjatywy poznańskiego Instytutu Zachodniego odbywa się pół roku po tym, jak ministrowie spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz i Sigmar Gabriel ustalili w Berlinie, że delikatnym problemem reparacji powinni zająć się naukowcy obu krajów. Instytut Zachodni próbował w marcu zorganizować w tej sprawie konferencję w budynku Parlamentu Europejskiego w Brukseli, ale goście z Niemiec w ostatniej chwili odmówili w niej udziału. Tłumaczyli to obawą przed „instrumentalizacją" ich obecności przez rząd PiS.
– Gdy zaczęła się w Polsce debata o reparacjach, w Niemczech początkowo ten temat był całkowicie odrzucany. Ale teraz nasi sąsiedzi się z nim oswajają, uznają, że warto o tym dyskutować – mówi „Rz" Justyna Schulz, dyrektor Instytutu Zachodniego.
Czytaj także: Reparacje wreszcie w rękach ekspertów
Gabriel chciał dyskutować
Do tej pory niemieckie władze podkreślały, że sprawa jest „prawnie i finansowo zamknięta, choć nie jest zamknięta moralnie". Jednak czwartkowej konferencji zamierza przysłuchiwać się szefowa działu politycznego Ambasady RFN w Warszawie Friederike Steglich. W Berlinie można też usłyszeć, że gdyby polski MSZ wystąpił z inicjatywą organizacji konferencji prawników w sprawie reparacji, to Niemcy rozważą w niej udział.
– Czwartkowa konferencja oznacza uchylenie drzwi do poważnej debaty z Niemcami o reparacjach. Ale nie będzie to proces łatwy. Niemcy zbudowały w końcu swoją tożsamość na micie pełnego rozliczenia się z przeszłością – mówi „Rz" europoseł PiS, prof. Zdzisław Krasnodębski.