PiS czekające na pochwały

PiS popełniło typowy błąd partii rządzącej - udowadnia Polakom, jak im się świetnie żyje pod jego władzą. Porzuca natomiast wyborców upośledzonych - pisze politolog z Uniwersytetu Śląskiego

Publikacja: 18.10.2007 08:53

Głównym błędem Prawa i Sprawiedliwości jest podporządkowanie całej strategii partii wykazywaniu Polakom, jak dobrze żyje im się pod rządami PiS. Liderzy tej formacji na każdym kroku podkreślają, jak wiele zrobili już dla kraju i jak poprawił się poziom egzystencji przeciętnego obywatela Polski. Przytaczają dane mające świadczyć o wzroście gospodarczym, napływie kapitału zachodniego, dynamice eksportu i optymizmu społecznego, spadku przestępczości i pobudzeniu całej gospodarki.

Nawet badania nastrojów i poziomu szczęśliwości wskazują, że Polacy są najszczęśliwsi i najbogatsi od wielu lat. Tyle tylko, że nie dzięki głosom tych grup społecznych PiS wygrało wybory z 2005 roku. Wówczas Kaczyński zwyciężył, bo stanął po stronie tych, którzy stracili na procesie transformacji i czuli się wyłączeni z konsumpcji efektów reform lat 90. Siłą PiS było utożsamienie się z nim szerokich mas społecznych, nieodnajdujących się w dotychczasowej liberalnej polityce i wolnorynkowej gospodarce. Stanięcie po stronie tej gorszej, biedniejszej i bardziej poszkodowanej części naszego narodu było kluczem do zwycięstwa w 2005 roku zarówno w wyborach parlamentarnych, jak i prezydenckich.

Jednak obecnie PiS wpadło w pułapkę każdej partii rządzącej - broni status quo, udowadnia Polakom, jak dobrze im się żyje pod jego władzą, jak bardzo poprawia się ich codzienna egzystencja. Jednak o ile tego typu obrona swego dorobku jest sensowna w przypadku partii sprawującej władzę przez cztery lata, bo musi się ona rozliczyć z umiejętności rządzenia, o tyle w odniesieniu do PiS jest niepotrzebna i przeciwskuteczna. Niepotrzebna, bo ugrupowanie to rządziło jedynie dwa lata i zrozumiałe dla jego wyborców byłoby, że nie musi dokumentować swoich dokonań ze względu na krótki czas sprawowania władzy.

Kaczyński uczyniłby lepiej, gdyby w tych wyborach szedł pod hasłami przerwanej kadencji, uniemożliwienia dokończenia misji, kłód rzucanych pod nogi przez "układ" i opozycję. Tego typu retoryka byłaby zrozumiała i zaakceptowana przez wyborców PiS i nie zmuszałaby premiera do tłumaczenia się w chwili ataków polityków opozycyjnych.

Wejście w buty każdej partii rządzącej czyni z formacji braci Kaczyńskich partię obcą dotychczasowemu elektoratowi. Wmawiając Polakom, że żyje im się znacząco lepiej, PiS staje się w oczach dużej części swych wiernych wyborców niewiarygodne, bo dla nich w dalszym ciągu codzienna egzystencja jest podobnie trudna jak przed dwoma laty. Ich życie nie stało się w ciągu ostatnich 24 miesięcy znacząco lepsze w zakresie materialnym, oni wciąż są wśród przegranych i wykluczonych. Opuszczenie ich przez PiS jest największym błędem strategii marketingowej tej partii.

Gdzie popełniono błąd? Klasycznym przykładem tej fałszywej zmiany tonu jest różnica między dzisiejszą strategią tej partii a reklamówkami z wyborów samorządowych z 2006 roku. Wówczas PiS przedstawiało się jako ugrupowanie sprzątające i remontujące nasze państwo, chcące od opozycji jedynie tego, by nie przeszkadzała. Dziś PiS pokazuje się jako ekipa, która już posprzątała i oczekuje na pochwały, jak ładnie i szybko sobie z remontem poradziła.

Gdyby prezentowała się jako partia, której źli rywale przeszkodzili w dokonywaniu tego remontu, która jest pełna dobrych intencji i już zaczęła konieczne porządki, ale przerwano jej w pół drogi, wówczas dotychczasowy elektorat PiS byłby bardziej łaskawy dla tej partii. Ale jeśli premier i jego otoczenie próbują przekonać tych wyborców, że ich mieszkanie jest już urządzone na cacy, podczas gdy oni widzą, że wokół wciąż walają się puszki po farbie, gruz i zdarte tapety, mają oni prawo czuć się oszukiwani. I nawet jeśli widzieli w ciągu ostatnich dwóch lat starania partii rządzącej w kierunku sanacji i naprawy, trudno im uwierzyć, że to już, że właśnie żyją w tej wymarzonej IV RP.

Kaczyński powinien był pozostać przywódcą partii i wyborców, którzy czują się źle i obco w naszym państwie, a nie przekonywać ich, że pod jego rządami stali się nagle bogaci, piękni i młodzi. W sensie politycznym tych pierwszych jest więcej, tych drugich zdecydowanie mniej. Sensowniej było pozostać po stronie większości, a reprezentowanie interesów zadowolonej mniejszości pozostawić Donaldowi Tuskowi.

Głównym błędem Prawa i Sprawiedliwości jest podporządkowanie całej strategii partii wykazywaniu Polakom, jak dobrze żyje im się pod rządami PiS. Liderzy tej formacji na każdym kroku podkreślają, jak wiele zrobili już dla kraju i jak poprawił się poziom egzystencji przeciętnego obywatela Polski. Przytaczają dane mające świadczyć o wzroście gospodarczym, napływie kapitału zachodniego, dynamice eksportu i optymizmu społecznego, spadku przestępczości i pobudzeniu całej gospodarki.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Polityka
Wieloletni współpracownik „Rzeczpospolitej” otrzymał najwyższe odznaczenie państwowe
Polityka
Wybory do Sejmu, jeśli rządzący przegrają wybory prezydenckie? Znamy zdanie Polaków
Polityka
Będzie nowe święto państwowe. Na pamiątkę krwawej niedzieli na Wołyniu
Polityka
Doradca Andrzeja Dudy pojawił się na wiecu Sławomira Mentzena
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Nawrocki u Trumpa. Czy to zmieni kampanię prezydencką?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne