J.Kaczyński: trzej byli wiceprezesi tworzą "nierzeczywistość"

Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że trzej byli wiceprezesi PiS, Ludwik Dorn, Kazimierz Ujazdowski i Paweł Zalewski, tworzą wokół PiS nierzeczywistą atmosferę, która szkodzi partii.

Aktualizacja: 05.12.2007 22:01 Publikacja: 05.12.2007 21:06

Jarosław Kaczyński (z prawej) i Ludwik Dorn

Jarosław Kaczyński (z prawej) i Ludwik Dorn

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Dorn, Ujazdowski i Zalewski wystosowali list do delegatów na sobotni kongres PiS, w którym apelują o wstrzymanie się od głosu w głosowaniu nad wotum zaufania dla prezesa partii. Przekonują, że nikt nie może czuć się bezpieczny w PiS oraz że w partii tej "powstaje strach".

Prezes Kaczyński zaznaczył, że mówienie o strachu w PiS to próba tworzenia wokół tej partii takiego obrazu, jaki - jego zdaniem - panował przez ostatnie dwa lata, tylko, że "wtedy dotyczył on całej Polski" i chodziło o przekonanie społeczeństwa, że PiS zagraża demokracji. - To wielkie kłamstwo, wielkie oszustwo - podkreślił.

W jego ocenie, za działaniem b.wiceprezesów "kryje się inny trochę plan". Dopytywany powiedział, że nie będzie go w tej chwili precyzował. - Jeśli chodzi o kolegów, którzy są już weteranami siedmiu partii, jak Kazimierz Ujazdowski, to się nie dziwię, ale jeśli chodzi o Ludwika Dorna, to się dziwię - dodał.

W jego ocenie, trzej wiceprezesi "wyraźnie" szkodzą partii. Kaczyński podkreślił, że w sprawie całej trójki decyzji nie podejmie on, tylko sąd partyjny. - Jest statut partii, który mówi wyraźnie o postępowaniu dyscyplinarnym. Postępowanie trwa, więc o co chodzi? Panowie tworzą pewną nierzeczywistość - mówił.

Szef PiS przyznał, że całą sytuacją się martwi. - A w przypadku Ludwika Dorna, jest to zmartwienie także osobiste - dodał.

B.premier zaznaczył, że nie ma "ani czasu na to, ani specjalnej ochoty" odpowiadać na list b.wiceprezesów.

Radni miejscy Prawa i Sprawiedliwości z Katowic domagają się wycofania decyzji o zawieszeniu byłych wiceprezesów w prawach członków partii.

Radni chcą też, by całą trójkę dopuszczono do głosu podczas obrad najbliższego Kongresu.

- Jesteśmy przekonani, że tylko jawna i nieskrępowana debata o przyszłości partii może na nowo zintegrować nasze środowisko oraz przysporzyć nam nowych zwolenników - napisali radni w liście przesłanym do prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego.

Według nich, PiS był dotychczas partią, w której "zachowana była równowaga pomiędzy silnym i niekwestionowanym przywództwem, a możliwością działania środowisk o różnej wrażliwości prawicowej". Dzięki temu - uważają - PiS wygrał wybory parlamentarne w 2005 r. i do dzisiaj ma wysokie poparcie.

"Wyrażamy obawę, że pozbywanie się z partii wybitnych polityków - ludzi, którzy lojalnie pracowali na jej sukces, jest nie tylko niesprawiedliwe, ale istotnie może przyczynić się do osłabienia PiS i wykluczenia z jego przesłania ważnych wątków konserwatywnego programu" - podkreślili w liście do J. Kaczyńskiego.

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra z PiS uważa, że w jego partii panuje zbyt duża swoboda. - W moim okręgu na Podlasiu odnieśliśmy sukces. Premier nie musiał ani razu dyktować warunków czy dawać instrukcji - mówił w "Kropce nad i". Putra jest przekonany, że PiS najdalej za cztery lata powróci do władzy dzięki silnej ręce Jarosława Kaczyńskiego.

- Kongres jest dowodem na to, jak niezwykle demokratyczna forma rządów jest sprawowana w Prawie i Sprawiedliwości. Został bowiem zwołany zaraz po przegranych wyborach, by podsumować kampanię. A to się zdarza bardzo rzadko - stwierdził wicemarszałek Sejmu.

Spośród trzech "buntowników" najbardziej mu szkoda Ludwika Dorna. - To bardzo dobry polityk, który zasłużył się PiS. Jednak ostatnio się pogubił - stwierdził Putra. - Można i trzeba dyskutować, ale nie trzeba być paplą – mówił o Dornie, którego obarczył odpowiedzialnością za przeniesienie dyskusji o "buncie w PiS" do mediów.

Dorn, Ujazdowski i Zalewski wystosowali list do delegatów na sobotni kongres PiS, w którym apelują o wstrzymanie się od głosu w głosowaniu nad wotum zaufania dla prezesa partii. Przekonują, że nikt nie może czuć się bezpieczny w PiS oraz że w partii tej "powstaje strach".

Prezes Kaczyński zaznaczył, że mówienie o strachu w PiS to próba tworzenia wokół tej partii takiego obrazu, jaki - jego zdaniem - panował przez ostatnie dwa lata, tylko, że "wtedy dotyczył on całej Polski" i chodziło o przekonanie społeczeństwa, że PiS zagraża demokracji. - To wielkie kłamstwo, wielkie oszustwo - podkreślił.

Pozostało 83% artykułu
Polityka
Sondaż: Jak wielu Polaków jest rozczarowanych Donaldem Tuskiem?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Piotr Serafin dla „Rzeczpospolitej”: Unijny budżet to polityka zapisana w cyfrach
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Polityka
Hołownia w Helsinkach, czyli cała naprzód na północ
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO