Niecałe dziewięć miesięcy od samobójczej śmierci Barbary Blidy rozpoczęła prace sejmowa komisja śledcza do zbadania jej okoliczności. Pierwsze efekty? Sejmowa awantura. – Trzeba będzie być bardzo czujnym i kontrolować wszelkie wypowiedzi Ryszarda Kalisza – zapowiada Beata Kempa z PiS. – Niech posłanka Kempa sobie mówi, co chce – kwituje Kalisz, szef komisji.
Inauguracyjne posiedzenie komisji trwało 40 minut, a zaczęło się od sporu o jej wiceszefów. Kempa domagała się, by w prezydium zasiadał przedstawiciel PiS. Członkowie komisji wybrali ostatecznie jednego zastępcę przewodniczącego – został nim poseł Tomasz Tomczykiewicz z PO. Z ramienia tej partii w komisji zasiadają też Danuta Pietraszewska i Marek Wójcik. PSL reprezentuje Tadeusz Sławecki, a PiS Wojciech Szarama i Beata Kempa.
Kolejne starcie Kempy z Kaliszem dotyczyło dokumentów, o które komisja powinna wystąpić. Zdaniem posłanki Kalisz chce „wybiórczo podejść do akt dotyczących afery węglowej”.
– PiS już wcześniej zgłosił, żeby komisja badała całą aferę węglową, i Sejm ten wniosek odrzucił. Teraz pani poseł chce to bocznymi drzwiami ugrać na komisji. Nie ze mną te numery – odpowiadał Kalisz.
Na kolejnym posiedzeniu komisji jej członkowie mają ustalić listę świadków. – Najpierw się przesłuchuje świadków bezpośrednich, a potem ich zleceniodawców – mówi Kalisz. W kuluarach nikt nie ma jednak wątpliwości, że najważniejsze będą zeznania byłych członków rządu. Jarosław Kaczyński już zadeklarował, że stanie przed komisją. – Nie widzę żadnych powodów, żebym miał się nie stawiać. Wyjaśnię, jak to było naprawdę, bo to, co opowiada pan Kaczmarek, to są konfabulacje – stwierdził.