Bondaryk szukał podsłuchów

Ludzie z Ery sprawdzali, czy pomieszczenia, które użytkował Wojciech Brochwicz, nie są inwigilowane

Publikacja: 27.03.2008 03:10

Bondaryk szukał podsłuchów

Foto: Rzeczpospolita

Krzysztof Bondaryk, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, blisko roku temu, kiedy jeszcze pracował w Polskiej Telefonii Cyfrowej (Era), nakazał sprawdzenie służbowym sprzętem służącym do wykrywania podsłuchów pomieszczeń użytkowanych przez swego znajomego Wojciecha Brochwicza – dowiedziała się „Rz”. Informację potwierdza osoba związana z operatorem telefonii komórkowej. Sprawdzenie przyniosło wynik negatywny – urządzenia nie wykryły pluskiew.

Wojciech Brochwicz jest radcą prawnym związanym z PO. To właśnie on w 2005 r. skontaktował Annę Jarucką z Konstantym Miodowiczem z komisji śledczej ds. PKN Orlen. Jarucka twierdziła, że ówczesny kandydat na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz jako minister spraw zagranicznych sfałszował swoje oświadczenie majątkowe. Oskarżenia okazały się sfingowane, ale Cimoszewicz wycofał się z kandydowania na prezydenta. Brochwicz jest też pełnomocnikiem byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, podejrzanego m.in. o składanie fałszywych zeznań w sprawie tzw. przecieku na temat akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Ministerstwie Rolnictwa.

Brochwicz zdecydowanie zaprzecza, aby użytkowane przez niego pomieszczenia były sprawdzane przez pracowników Ery na polecenie Krzysztofa Bondaryka. – Nigdy nic takiego nie miało miejsca – mówi. Przyznaje jednak, że miał obawy, że jest podsłuchiwany. – Miałem podstawy sądzić, że jestem podsłuchiwany przez bezprawnie działające instytucje państwowe pod rządami Prawa i Sprawiedliwości – mówi.

Rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska powiedziała, że nie udziela informacji na temat aktywności Krzysztofa Bondaryka, zanim objął on stanowisko szefa agencji. Odsyła do pełnomocnika prawnego Bondaryka. – Nie jestem upoważniony do udzielania informacji na temat mojego klienta – mówi „Rz” mecenas Paweł Granecki, który reprezentuje Bondaryka.W biurze prasowym Polskiej Telefonii Cyfrowej, która zatrudniała Bondaryka, również nie potrafiono powiedzieć, czy służbowy sprzęt był wykorzystywany na zlecenie obecnego szefa ABW do wykrywania podsłuchów u znajomych.

W miniony poniedziałek „Newsweek” opublikował tekst, w którym twierdzi, że Bondaryk polecił sprawdzić, czy nie jest podsłuchiwany jego przyjaciel mecenas Władysław H. Zdaniem tygodnika informacje na ten temat znajdują się w aktach śledztwa dotyczącego wycieku z PTC niejawnych danych. Jednym ze świadków w tej sprawie był właśnie Bondaryk, który odpowiadał w tej firmie za ochronę tajemnic.

Jak poinformowała w środę „Rz”, śledztwo w tej sprawie zostało umorzone ze względu na niestwierdzenie przestępstwa. Uzasadnienie decyzji utajniono. Z aktami sprawy chce się jednak zapoznać prokuratura w Białymstoku. Śledczy prowadzący sprawę korupcji w suwalskim wymiarze sprawiedliwości, w której oskarżony jest Władysław H., podejrzewają bowiem, że mogło dojść do złamania prawa. W grę może wchodzić zarzut utrudniania postępowania przez osoby, które zleciły sprawdzenie pod kątem podsłuchów pomieszczeń używanych przez H.

Zanim został szefem ABW

Nazwisko Bondaryka pojawia się w kontekście wielu niewyjaśnionych spraw z przeszłości. W 1990 r. został szefem białostockiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa (obecnie ABW). W 1996 r. odwołał go minister spraw wewnętrznych Zbigniew Siemiątkowski. Były premier Włodzimierz Cimoszewicz twierdzi, że kiedy Bondaryk był szefem delegatury, funkcjonariusze UOP w przebraniu pracowników Telekomunikacji Polskiej usiłowali założyć podsłuch w jego biurze poselskim.

W rządzie Jerzego Buzka Bondaryk był wiceministrem spraw wewnętrznych. Został zdymisjonowany po doniesieniach prasowych, że gromadzi materiały o charakterze obyczajowym z czasów PRL.

„Rz” ujawniła, że brat szefa ABW Marek jest zamieszany w aferę przemytu złota na Wschód.

—ceg

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

c.gmyz@rp.pl

Krzysztof Bondaryk, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, blisko roku temu, kiedy jeszcze pracował w Polskiej Telefonii Cyfrowej (Era), nakazał sprawdzenie służbowym sprzętem służącym do wykrywania podsłuchów pomieszczeń użytkowanych przez swego znajomego Wojciecha Brochwicza – dowiedziała się „Rz”. Informację potwierdza osoba związana z operatorem telefonii komórkowej. Sprawdzenie przyniosło wynik negatywny – urządzenia nie wykryły pluskiew.

Wojciech Brochwicz jest radcą prawnym związanym z PO. To właśnie on w 2005 r. skontaktował Annę Jarucką z Konstantym Miodowiczem z komisji śledczej ds. PKN Orlen. Jarucka twierdziła, że ówczesny kandydat na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz jako minister spraw zagranicznych sfałszował swoje oświadczenie majątkowe. Oskarżenia okazały się sfingowane, ale Cimoszewicz wycofał się z kandydowania na prezydenta. Brochwicz jest też pełnomocnikiem byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, podejrzanego m.in. o składanie fałszywych zeznań w sprawie tzw. przecieku na temat akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Ministerstwie Rolnictwa.

Polityka
Polityczne Michałki: Rok rządu Tuska na trzy plus, a młodzi popierają Konfederację. Żółta flaga dla koalicji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
MSZ na wojnie hybrydowej z Rosją. Kto prowadzi walkę z dezinformacją
Polityka
Sikorski pytany o polskich żołnierzy na Ukrainie mówi o „naszym obowiązku w NATO”
Polityka
Partia Razem zakończyła postępowanie dyscyplinarne ws. Pauliny Matysiak. Jest decyzja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sondaż: Wyborcy PiS murem za Mateuszem Morawieckim. Rządy Donalda Tuska przekonały 3 proc. z nich