Sojusz może przytrzymać Widackiego

Po rozwodzie z Partią Demokratyczną SLD nie będzie miał swojego przedstawiciela w komisji śledczej powołanej do zbadania nacisków na służby

Aktualizacja: 08.04.2008 05:23 Publikacja: 08.04.2008 05:20

Jan Widacki, który reprezentował w tej komisji Klub LiD, teraz przeniesie się do koła demokratów. Trzej posłowie Partii Demokratycznej nadal będą pilotowali projekty, które rozpoczęli w Klubie LiD. A tym samym Widacki powinien zostać w komisji ds. nacisków. Jednak to wywołuje u posłów SLD pewną konsternację.

– Nie wiem, czy Widacki zostanie w komisji śledczej. Kto go będzie teraz bronił przed atakami PiS? – zastanawiał się Tadeusz Iwiński (SLD) w rozmowie z „Rz”. – Brak naszego przedstawiciela w speckomisji ds. nacisków może stanowić pewien problem – przyznaje Janusz Zemke (SLD). Joanna Senyszyn, wiceprzewodnicząca Sojuszu, uważa, że Widacki, który jest bezpartyjny, może w komisji reprezentować interesy lewicy.

– W końcu poglądy polityczne, spojrzenie na wymiar sprawiedliwości i na rolę PiS w państwie mamy bardzo podobne – mówi Senyszyn. Zastrzega się jednak, że ostateczna decyzja w tej sprawie należy do klubu, a ten jeszcze nie przedyskutował kwestii reprezentacji w komisji śledczej.

Komisja badająca ewentualne naciski polityczne na służby specjalne będzie ważnym elementem gry politycznej. Dobrowolne wyzbywanie się w niej miejsca może się odbić niekorzystnie na wizerunku lewicy. Dokooptowanie do niej kolejnego posła jest jednak niemożliwe, bo na mocy uchwały komisja pracuje w siedmioosobowym składzie. Z drugiej strony Sojuszowi trudno byłoby dokonać wymiany Widackiego na własnego człowieka.

– Nie wyobrażam sobie, by Sojusz chciał go odwołać ze speckomisji – mówi Marek Balicki z SdPl. – To byłby akt wrogości. Przecież demokraci nie odeszli z naszego klubu z własnej woli, tylko zostali z niego wypchnięci decyzją Wojciecha Olejniczaka.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że SLD chce zatrzymać Widackiego w orbicie wpływów. – Potrzebujemy go, a i on zdaje sobie chyba sprawę, że trzymając się nas, może na tym skorzystać – mówi polityk SLD.

Jan Widacki, który reprezentował w tej komisji Klub LiD, teraz przeniesie się do koła demokratów. Trzej posłowie Partii Demokratycznej nadal będą pilotowali projekty, które rozpoczęli w Klubie LiD. A tym samym Widacki powinien zostać w komisji ds. nacisków. Jednak to wywołuje u posłów SLD pewną konsternację.

– Nie wiem, czy Widacki zostanie w komisji śledczej. Kto go będzie teraz bronił przed atakami PiS? – zastanawiał się Tadeusz Iwiński (SLD) w rozmowie z „Rz”. – Brak naszego przedstawiciela w speckomisji ds. nacisków może stanowić pewien problem – przyznaje Janusz Zemke (SLD). Joanna Senyszyn, wiceprzewodnicząca Sojuszu, uważa, że Widacki, który jest bezpartyjny, może w komisji reprezentować interesy lewicy.

Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium
Polityka
Prof. Rafał Chwedoruk: Na konflikcie o TVN i Polsat najbardziej zyska prawica
Polityka
Pablo Morales nie zaszkodził PO. PKW nie zakwestionowała wydatków na rzecz internauty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora