– Po raz kolejny marszałek Sejmu i prezes Trybunału Konstytucyjnego zarzucają, że nie byłem w IPN. Ja mówię: dość. Dość tych kłamstw i pomówień – powiedział wczoraj Mularczyk.

Stępień w poniedziałkowym wywiadzie dla „Rz” stwierdził, że nie widział podpisu Mularczyka w kartach ewidencyjnych w IPN. I dlatego doniósł do prokuratury, że Mularczyk bezprawnie oglądał akta w instytucie. Rzecznik IPN poinformował jednak, że podpisy Mularczyka widnieją w formularzach ewidencyjnych.

W maju zeszłego roku Mularczyk wnioskował o odroczenie posiedzenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy lustracyjnej. Chciał, by sędziowie zapoznali się z aktami IPN o dwóch członkach składu orzekającego. Prezes nie przyjął wniosku. Odroczenie posiedzenia oznaczałoby, że ustawa lustracyjna nie wejdzie w życie. Prezes wyłączył dwóch sędziów, których akta były w IPN, i rozprawa się odbyła. Dzięki orzeczeniu TK oświadczeń nie muszą składać m.in. naukowcy i dziennikarze. – Nie zamierzam wycofywać wniosku z prokuratury. Oświadczenie rzecznika IPN to jedynie stwierdzenie, że poseł Mularczyk widział inne dokumenty niż ja – mówi „Rz” prof. Stępień.