Gorlice. Długi majowy weekend. Arkadiusz Mularczyk wolno, w milczeniu, kroczy po rynku w towarzystwie dwóch równie cichych osób. Tylko czwarta – wysoka, mocna kobieta z burzą długich rudych loków – głośno peroruje, wygłaszając uwagi typu „Ten Grad jest niepoważny”. To Iwona Mularczyk, żona posła, jak on działaczka PiS. Politycy znający to małżeństwo nie mają wątpliwości: – To ona nosi w nim spodnie. Samą posturą wzbudza respekt – mówi poseł, ich znajomy. Opowiada, że żona odbiera komórkę Mularczyka, wozi go na spotkania, a czasami nawet sama na nie jeździ w jego imieniu i wygłasza przemówienia. – Mężczyzna jest głową rodziny, którą kieruje będąca szyją kobieta. Taki schemat obowiązuje w naszej rodzinie i zdaje egzamin: ja kontroluję domowy budżet, Arkowi to odpowiada – wyznała Iwona Mularczyk „Dziennikowi Sądeckiemu”.
Arkadiusz Mularczyk jest jednym z najbardziej znanych posłów PiS. Prowadził w imieniu partii dwie ważne sprawy. W poprzedniej kadencji Sejmu współtworzył ustawę lustracyjną. Teraz jest w komisji ds. nielegalnych nacisków na organy sprawiedliwości. Koledzy z partii do dziś zachodzą w głowę, jak takiemu nudnemu posłowi udało się wybić. Sądzą, że to dlatego, iż Mularczyk jest szalenie pracowity. Ale jako główny motor jego kariery wymieniają fakt, że jest „bezwzględnie podporządkowany Ziobrze, koledze ze studiów”. – Jest bardziej lojalny wobec Ziobry niż wobec Jarosława Kaczyńskiego – ocenia krakowski poseł PO Ireneusz Raś.Inny poseł Platformy, Andrzej Czerwiński, zna Mularczyka od 1998 r. Był wtedy prezydentem Nowego Sącza, a Mularczyk – radnym AWS. Posłowi PO wbiło się w pamięć, jak Mularczyk podał dziennikarza lokalnej telewizji do sądu o naruszenie dobrego imienia, bo reporter ostro skomentował wystąpienie Mularczyka na sesji Rady Miasta. – W drobnej sprawie poleciał natychmiast do sądu! – dziwi się Czerwiński. Wspomina, że Mularczyk już wtedy miał dwie cechy: był bardzo ambitny i na pierwszym miejscu stawiał partię. Wspomina też, jak Mularczyk miał do niego pretensje, że został ograny w negocjacjach dotyczących obsady stanowisk w województwie małopolskim. PO zdobyła wtedy fotel marszałka. A było tak: wieloletnim marszałkiem Małopolski był Marek Nawara, który powołał lokalną Wspólnotę Małopolską, ale startował do sejmiku z list PiS. Mularczyk chciał, by Nawarę odwołano. Zaproponował na marszałka swego kolegę Andrzeja Romanka, byłego wicemarszałka i szefa gabinetu politycznego ministra Ziobry. – Żeby dokonać tej roszady, rozbił rządzącą sejmikiem koalicję. Potem tak nieudolnie prowadził negocjacje, że Nawara pozostał marszałkiem. Tyle że wspieranym przez nową koalicję: PO – PSL – śmieje się Witold Kochan, wieloletni samorządowiec i były PiS-owski wojewoda małopolski. – Sądził, że jak jest posłem partii rządzącej, to nawet gdy wskaże na stanowisko 27-latka bez doświadczenia, wszyscy ze strachem i respektem to zaakceptują.
Próba wymiany Nawary nie była jedyną roszadą personalną autorstwa Mularczyka. Bronisław Dutka, wieloletni nowosądecki poseł PSL, kpi, że Mularczyk spowodował wyrzucenie kilku osób poza orbitę PiS. Jedną z nich jest właśnie Kochan. Premier Kazimierz Marcinkiewicz zrobił go wojewodą małopolskim. Ale premier Jarosław Kaczyński jesienią 2006 r. odwołał Kochana. – Ze środowisk krakowskiego i nowosądeckiego już od marca 2006 r. miałem sygnały, że Mularczyk „pracuje nade mną” i przyprawia mi gębę – wspomina Kochan.
– To on ma osobiste pretensje do posła, wiele złego słyszałam od Kochana o Mularczyku, a gdy go poznałam, okazało się to nieprawdą – twierdzi Barbara Bartuś, posłanka PiS z Gorlic.
Jest bardziej lojalny wobec Zbigniewa Ziobry niż Jarosława Kaczyńskiego Ireneusz Raś poseł PO