To kolejna odsłona konfliktu o to, kto i jak ma reprezentować Polskę podczas szczytów UE.
– Ciągle są zgrzyty między prezydentem a premierem – przyznał w TVN 24 marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO). – To problem interpretacji konstytucji. Ktoś źle doradza prezydentowi, bo zapisy są jednoznaczne: to rząd odpowiada za politykę zagraniczną.
Według Jarosława Kaczyńskiego jest odwrotnie: to Platforma podważa konstytucję. Podkreślił w radiowej Jedynce, że zgodnie z ustawą zasadniczą prezydent jest najwyższym przedstawicielem władzy wykonawczej i prowadzi politykę zagraniczną, więc „ma prawo bywać na takich spotkaniach, na których życzy sobie bywać”.
Jego zdaniem za konflikt odpowiada rząd. – Stawia prezydenta w takiej sytuacji: ma zrezygnować ze swoich kompetencji, wycofać się do kącika i za chwilę być atakowany o to, że nic nie robi, albo będziemy prowadzili wojnę i wmawiali społeczeństwu, że nie jest tak w konstytucji, iż prezydent jest częścią władzy wykonawczej – twierdzi lider PiS.
Zdaniem Komorowskiego wyjazd prezydenta na spotkanie UE w sprawie kryzysu finansowego to strata czasu: – Przecież nawet jak coś obieca, nie będzie mógł wydać poleceń ministrom.