W Warszawie zbiera się w sobotę kongres PSL. Jednym z głównych punktów obrad będzie wybór szefa partii na kolejną kadencję. Jest przesądzone, że zostanie nim Waldemar Pawlak, bo jego pozycja jest niekwestionowana. Od kilku miesięcy wszyscy jednak się zastanawiają, kto będzie jego kontrkandydatem. Statut partii wymaga, by w wyborach prezesa było co najmniej dwóch kandydatów.
Kilka miesięcy temu mówiło się, że na konfrontację z Pawlakiem może się zdecydować minister rolnictwa Marek Sawicki. Wymieniano też nazwisko Janusza Piechocińskiego. Obecnie żaden z nich nie zdradza jednak chęci kandydowania.
– Zorientowali się, że nie ma szans, by skutecznie zawalczyć z prezesem. Nie chcą więc osłabiać swojej pozycji – tłumaczą politycy partii.– Nie mam takiego zamiaru – potwierdza „Rz” Piechociński.W tej sytuacji szansę na zaistnienie dostrzegli młodzi działacze PSL. Zaczęli szukać wśród siebie osoby, która mogłaby się zdecydować na kandydowanie. Tak wybór padł na Dariusza Grajdę. – Rzeczywiście, wiele osób sugeruje mi, by zdecydować się na kandydowanie. Na razie nie powiedziałem ani tak, ani nie. Zastanawiam się nad tym – przyznaje Grajda. W rozmowie z „Rz” zaznacza jednak, że ostatecznej decyzji nie podjął. Ma ona zapaść w sobotę rano.
W PSL mało kto wierzy, by mało znanemu działaczowi młodzieżówki partii z Otwocka udało się zebrać na kongresie więcej niż 150 spośród ponad tysiąca głosów. Ale i taki wynik byłby uznany za dobry.– W gruncie rzeczy chodzi bowiem o to, by zacząć w partii promować młodych liderów – wyjaśniają ludowcy.
– Ale ostatecznie wszystko się wyjaśni już na kongresie, a kandydatów może być wielu – zastrzega Eugeniusz Grzeszczak, jeden z najbliższych współpracowników Pawlaka.