Poseł zużywa szybciej

Co politycy mają w biurach. GPS, kamery wideo i aparaty fotograficzne. – To standard – mówią. Teraz te rzeczy mogą tanio odkupić, np. komórkę za złotówkę

Aktualizacja: 09.12.2008 06:28 Publikacja: 09.12.2008 06:13

Joanna Senyszyn do biura poselskiego kupiła kamerę, którą uwieczniła swój lot w stanie nieważkości.

Joanna Senyszyn do biura poselskiego kupiła kamerę, którą uwieczniła swój lot w stanie nieważkości. Nagranie umieściła w blogu

Foto: Rzeczpospolita, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Miesięcznie parlamentarzysta otrzymuje 10 tys. zł na utrzymanie swojego biura poselskiego i filii, jeśli je oczywiście posiada. Płaci pensje pracownikom biura, czynsz i za zakup potrzebnego sprzętu.

Z Kancelarii Sejmu każdy poseł dostaje dodatkowo meble do biura, telefon stacjonarny z faksem, kserokopiarkę. Jeśli sam je kupi, musi pokazać fakturę VAT albo rachunek.

Z końcem kadencji, jeśli traci mandat, sprzęt oddaje i rozlicza. Nazywa się to likwidacją wyposażenia biura poselskiego. Procedura jest skomplikowana i kosztowna.

Sprzęt, np. telefon komórkowy czy komputer kupiony za sejmowe pieniądze, trzeba oddać do serwisu, który wycenia jego wartość. Koszty ekspertyz pokrywają posłowie ze środków przeznaczonych na prowadzenie biura.

[srodtytul]Dwa lata na komórkę, sześć na komputer[/srodtytul]

Od dwóch miesięcy już nie muszą się martwić o ekspertyzy. Dzięki nowemu zarządzeniu szefa Kancelarii Sejmu sprzęt techniczny (np. komputer) po sześciu latach uznawany jest za zużyty. W przypadku kalkulatorów i telefonów komórkowych – gdy były używane przez co najmniej dwa lata.

Poseł musi jedynie zgłosić całkowitą amortyzację sprzętu do Biura Obsługi Posła. Stamtąd może odkupić go na własność za złotówkę. Większość posłów już w abonamencie kupuje telefony za złotówkę, więc po odliczeniu amortyzacji wartość sprzętu jest śmiesznie niska.

Zbigniew Jegliński z biura prasowego Kancelarii Sejmu tłumaczy zmiany procedur racjonalizacją.

– Koszt ekspertyzy niejednokrotnie przewyższał wartość zbędnego lub zużytego sprzętu – mówi.

[srodtytul]Koniec kłopotów z cegłą[/srodtytul]

Czesław Żelichowski, były senator PiS z Jaworzna, twierdzi, że rozliczanie sprzętu z biura poselskiego to koszmar. Wie, bo sam rok temu to przechodził, kiedy nie dostał się do Senatu.

– Procedury są tak restrykcyjne, że z każdego mogą zrobić przestępcę. Do tego skomplikowane i czasochłonne. Uważam, że powinny iść z duchem czasu i być maksymalnie uproszczone – mówi.

Posłowie cieszą się ze zmiany przepisów, bo – jak twierdzą– poprzednie procedury „były nieżyciowe”. Czasami dochodziło do paradoksów. Poseł PiS Zbigniew Girzyński ma na przykład na „poselskim stanie” wyceniony na 490 zł siedmioletni telefon komórkowy po poprzedniku Bogdanie Lewandowskim z SdPl (przejął po nim cały sprzęt biura poselskiego). Telefon jest wielkości cegły i leży nieużywany w kartonie.

– Ma jedynie wartość muzealną. Już dawno się zamortyzował, ale dbam, żeby się nie zgubił, bo mnie obciążą kwotą 490 zł – śmieje się Girzyński.

[srodtytul]iPhone’y, GPS i kamery wideo[/srodtytul]

Do poselskich biur trafia jednak coraz bardziej zaawansowany sprzęt. Posłowie kupują GPS, iPhone’y, laptopy, a także aparaty fotograficzne, a nawet kamery wideo.

– To głównie ci posłowie, którzy prowadzą wideoblogi – tłumaczy Dawid Jackiewicz, poseł PiS. On sam przyznaje, że nie jest pewny, co można kupować na biuro, a co nie. – Dlatego rok temu kupiłem, ale już za własne pieniądze, GPS, by nie być posądzonym o rozrzutność – mówi.

Jackiewicz ma trzy telefony komórkowe (dwa służą pracownikom), modem internetowy i przenośną pamięć, która kosztowała 400 zł.

Poseł Sławomir Nitras (PO) kupił aparat cyfrowy. – To nie zbytek. Robimy nim np. zdjęcia z konferencji i wrzucamy na stronę internetową posła – tłumaczą w jego biurze poselskim w Szczecinie.

Joanna Senyszyn, posłanka Lewicy, kupiła za 150 zł kamerę. Dzięki temu nagrała siebie w stanie nieważkości, gdy jako gość mogła polecieć specjalnym francuskim samolotem. – Laptop mam swój, drugi z uczelni – wymienia. Marzy o GPS, bo, jak podkreśla, jest ciągle w drodze. – Poczekam do przyszłego roku, zobaczę, czy będę miała jakieś wolne środki w budżecie biura. Teraz to właściwie dokładam do niego z własnej kieszeni – mówi.

– Parlamentarzyści PO mogli niedawno wybrać w promocji komórkę za złotówkę i laptopa z Orange – mówi Łukasz Tusk z PO. – Kupiłem za własne pieniądze. Tylko rachunek za rozmowy biorę na biuro.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=i.kacprzak@rp.pl]i.kacprzak@rp.pl[/mail][/i]

Miesięcznie parlamentarzysta otrzymuje 10 tys. zł na utrzymanie swojego biura poselskiego i filii, jeśli je oczywiście posiada. Płaci pensje pracownikom biura, czynsz i za zakup potrzebnego sprzętu.

Z Kancelarii Sejmu każdy poseł dostaje dodatkowo meble do biura, telefon stacjonarny z faksem, kserokopiarkę. Jeśli sam je kupi, musi pokazać fakturę VAT albo rachunek.

Pozostało 92% artykułu
Polityka
Nawrocki zdecydował. Przedstawił „obywatelską rzeczniczkę obywatelskiego kandydata”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Adrian Zandberg kandydatem na prezydenta? Paulina Matysiak: Na pewno jest kandydatem na kandydata
Polityka
Donald Tusk życzy zdrowia politykom PiS. W tle sprawa Marcina Romanowskiego
Polityka
Donald Tusk podsumował pierwszy rok rządu. „Wiemy, jakie są priorytety”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sondaż: Jak wielu Polaków jest rozczarowanych Donaldem Tuskiem?