Miesięcznie parlamentarzysta otrzymuje 10 tys. zł na utrzymanie swojego biura poselskiego i filii, jeśli je oczywiście posiada. Płaci pensje pracownikom biura, czynsz i za zakup potrzebnego sprzętu.
Z Kancelarii Sejmu każdy poseł dostaje dodatkowo meble do biura, telefon stacjonarny z faksem, kserokopiarkę. Jeśli sam je kupi, musi pokazać fakturę VAT albo rachunek.
Z końcem kadencji, jeśli traci mandat, sprzęt oddaje i rozlicza. Nazywa się to likwidacją wyposażenia biura poselskiego. Procedura jest skomplikowana i kosztowna.
Sprzęt, np. telefon komórkowy czy komputer kupiony za sejmowe pieniądze, trzeba oddać do serwisu, który wycenia jego wartość. Koszty ekspertyz pokrywają posłowie ze środków przeznaczonych na prowadzenie biura.
[srodtytul]Dwa lata na komórkę, sześć na komputer[/srodtytul]