Jesienią 2008 r., kilka tygodni przed referendum w Olsztynie, w którym miano zdecydować o przyszłości prezydenta miasta Czesława Małkowskiego, PO zamówiła sondaże.
Chciała wiedzieć, czy referendum ma szansę powodzenia i na kogo mieszkańcy głosowaliby, gdyby odbyły się przedterminowe wybory nowego prezydenta. Najwięcej głosów dostał Ryszard Górecki, były rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie i senator PO. Na drugim miejscu był Piotr Grzymowicz, na trzecim poseł PO Janusz Cichoń. Sondaż pokazał też, że PO może liczyć w mieście na prawie 60-procentowe poparcie.
Górecki nie był zainteresowany startem. Podobnie Cichoń. PO zaczęła rozmawiać z Grzymowiczem. Ale ten był już umówiony z PSL. – Zastanawiano się nad wspólnym kandydatem PO i PSL, ale nic z tego nie wyszło – mówi olsztyński działacz PO. Platforma postawiła na szerzej nieznanego Krzysztofa Krukowskiego, mimo że jego nazwiska w sondażu ankietowani nawet nie wymienili.
– PO popełniła grzech pychy. Ich działacz mówił mi, że jak mają takie sondaże, to nieważne, kogo wystawią, i tak wygra – opowiada Jerzy Szmit, szef PiS w Olsztynie.
– Stawianie na nieznanego kandydata z punktu widzenia marketingu politycznego było błędnym założeniem – mówi Jacek Poniedziałek, socjolog z UWM.