Nikt nie chce mandatu po Januszu Zemke?

Zwycięstwo byłego wiceministra obrony w wyborach do Parlamentu Europejskiego może się okazać nie lada problemem dla bydgoskiej lewicy.

Aktualizacja: 12.06.2009 13:04 Publikacja: 12.06.2009 11:37

Janusz Zemke

Janusz Zemke

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Na razie nikt nie kwapi się do objęcia po nim poselskiego mandatu. W poprzednich wyborach parlamentarnych z bydgoskiej listy LiD mandaty uzyskali Anna Bańkowska oraz Janusz Zemke. Teraz za niego powinien wskoczyć do Sejmu kandydat z trzecim wynikiem. Tutaj jednak zaczyna się problem.

Sławomir Jeneralski, były prezenter "Wiadomości", który w wyborach dwa lata temu przepadł, teraz z szansy skorzystać nie chce. – Po latach bycia dziennikarzem i posłem, odzyskałem prywatność. Poukładałem sobie życie, prowadzę firmę – tłumaczył w rozmowie z ,,Rz”.

Rezygnacja Jeneralskiego niespodziewanie otworzyła nowe możliwości przed Grażyną Ciemniak. Była poseł i senator SLD rok temu odeszła z partii. Obecnie pracuje jako doradca do spraw pozyskiwania środków unijnych w bydgoskich zakładach Zachem I, jak przyznaje, będzie miała twardy orzech do zgryzienia.

– Mam satysfakcję z pracy. Wraz z zespołem jesteśmy w trakcie opracowywania czterech wniosków o unijne pieniądze. Będzie mi trudno to zostawić. Decyzję podejmę, kiedy otrzymam od marszałka Sejmu oficjalną informację – tłumaczy w rozmowie z ,,Rz”.

Wahanie byłej posłanki przyprawia z kolei o ból głowy Zbigniewa Jaszczuka. Starosta powiatu żnińskiego w poprzednich wyborach wśród bydgoskich kandydatów LiD uzyskał dopiero piąty wynik. Zdobył 2501 głosów i, jak sam mówi, stając do wyborów nawet nie śnił, że dostanie się do Sejmu.

– W Żninie jestem dość znaną osobą, dlatego chciałem przysporzyć liście głosów. Kampanii właściwie nie prowadziłem, głosowali na mnie chyba tylko wyborcy z mojego miasta, a tu takie coś… - nie może się nadziwić.

Mówi, że mandat raczej trudno byłoby mu przyjąć. – Jestem w środku kadencji, mam ustabilizowaną sytuację. Powiem tak – nie rajcuje mnie to – podkreśla.

- Każda kolejna odmowa skutkuje tym, że propozycja objęcia mandatu będzie składana kandydatom z listy, którzy w wyborach zajęli dalsze miejsca. Jeśli żaden się nie zgodzi, zgodnie z prawem, miejsce w Sejmie pozostanie do końca kadencji nie obsadzone – tłumaczy dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Takiej myśli nawet nie dopuszcza do siebie Jerzy Szmajdziński, wiceprzewodniczący SLD. – Groźby, że miejsce zostanie nie obsadzone nie ma. Myślę, że sprawa wyjaśni się w ciągu kilku najbliższych dni – mówi.

Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Beata Szydło o Karolu Nawrockim: Grupa osób, która go kojarzyła, była niewielka