Chlebowski i Drzewiecki: powrót do wielkiej polityki

Dwaj główni bohaterowie afery hazardowej coraz głośniej i śmielej zapowiadają, że znów zajmą się wielką polityką

Publikacja: 05.11.2010 20:51

Zbigniew Chlebowski

Zbigniew Chlebowski

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– Pod uwagę biorę tylko start z list PO, ale przyjdzie jeszcze czas na moją decyzję o kandydowaniu – zadeklarował w wywiadzie dla portalu Onet.pl Zbigniew Chlebowski, do czasu ujawnienia przez "Rz" jego roli w aferze hazardowej szef Klubu PO. I dodał: – Czuję się kozłem ofiarnym. Inni nie ponieśli takiej ceny jak ja.

Chlebowski twierdzi, że czeka spokojnie na zakończenie pracy prokuratury w sprawie aferowej.

Były szef Klubu PO dopiero teraz zaczął mówić tak otwarcie o swoim powrocie. Drugi główny bohater afery, były minister sportu Mirosław Drzewiecki, chęć come backu deklarował już wiosną, po powrocie z urlopu na Florydzie.

Decyzja o ich ponownym umieszczeniu na listach wyborczych zależy od szefa partii. Na razie sygnały płynące z otoczenia Donalda Tuska były dla nich niezachęcające. Za to ich optymizm wzbudziło sprawozdanie szefa hazardowej komisji śledczej. Mirosław Sekuła niemal całkowicie oczyścił w nim z zarzutów polityków PO. Odpowiedzialność przerzucił na szefa CBA Mariusza Kamińskiego, a szereg działań świadczących o manipulacjach przy ustawie hazardowej uznał za urzędnicze pomyłki.

– Skoro nie było afery, to dlaczego premier wyrzucił z rządu Drzewieckiego, Grzegorza Schetynę i innych – drwiła w czasie sejmowej debaty opozycja. W sytuacji gdy Klub PO przegłosował sprawozdanie negujące aferę, to samo pytanie zadaje sobie Chlebowski. Uważa, że płaci tylko za "głupie gadanie", ale sumienie ma czyste. I przechodzi do kontrataku. W rozmowie z Onet.pl twierdzi, że nie udzielił 30 września 2009 r. wywiadu "Rz" na temat afery, choć zaraz przyznaje, że dowiedział się o niej tego dnia właśnie od dziennikarza "Rzeczpospolitej", z którym rozmawiał. Redakcja "Rz" ma nagranie tej rozmowy, łącznie z fragmentem, w którym Chlebowski zaprzeczał, iż spotkał się z Ryszardem Sobiesiakiem, biznesmenem z branży hazardowej, na cmentarzu w Marcinowicach.

Zresztą w sprawie spotkania na cmentarzu, które opozycyjni członkowie komisji śledczej interpretowali jako próbę zgubienia ogona z CBA, Chlebowski kilkakrotnie mówił co innego. Jesienią 2009 r. przyznał w wywiadzie dla "Newsweeka", że było spotkanie w Marcinowicach, ale przedstawił inne okoliczności zmiany miejsca i terminu, niż zeznał później przed komisją. Wszystkie te sprawiające wrażenie drobnych różnice wersji mogą świadczyć, jak twierdzą posłowie z komisji, że chciał zmylić agentów.

Jako argument świadczący o swojej niewinności Chlebowski przedstawia w wywiadzie dla Onetu fakt, że tzw. dopłaty "nie zniknęły z projektu ustawy". Nie dodaje jednak, że resort sportu, którym kierował Drzewiecki, postulował, aby zostały one usunięte. Pismo w tej sprawie z 30 czer- wca 2009 r. Drzewiecki próbował później przedstawić jako urzędniczą pomyłkę. Zaprzeczyli jednak temu zeznający przed komisją ministerialni urzędnicy. Chlebowski powtarza również stare argumenty, że dopłaty były negatywnie oceniane przez autorów ekspertyz. Ale nie dodaje, że część ekspertyz zamówiła branża hazardowa. A jedną – przywołaną przez niego w wywiadzie – poznał dopiero, gdy wiedział, że CBA prowadzi śledztwo. Czyli wtedy, gdy nie miał już wpływu na kształt ustawy.

Ale Chlebowski ma rację, gdy mówi o sobie, że jest kozłem ofiarnym. Zwłaszcza gdy porównuje się z Drzewieckim.

Były minister sportu, w odróżnieniu od byłego szefa Klubu PO, nie przestał być członkiem partii. Drzewiecki, postać wpływowa w Platformie i eksprzyjaciel premiera, od dawna przymierzał się od objęcia jakiejś prestiżowej funkcji. Po śmierci pod Smoleńskiem szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotra Nurowskiego marzyło mu się objęcie tego stanowiska. Prezesem PKOl został Andrzej Kraśnicki, ale jego kadencja skończy się w 2013 r. Według pogłosek krążących w środowisku politycznym i sportowym Drzewiecki chce poczekać do tego czasu.

Chyba że znalazłby coś lepszego w polityce.

– Pod uwagę biorę tylko start z list PO, ale przyjdzie jeszcze czas na moją decyzję o kandydowaniu – zadeklarował w wywiadzie dla portalu Onet.pl Zbigniew Chlebowski, do czasu ujawnienia przez "Rz" jego roli w aferze hazardowej szef Klubu PO. I dodał: – Czuję się kozłem ofiarnym. Inni nie ponieśli takiej ceny jak ja.

Chlebowski twierdzi, że czeka spokojnie na zakończenie pracy prokuratury w sprawie aferowej.

Pozostało 90% artykułu
Polityka
PiS traci władzę w sejmiku województwa podlaskiego
Polityka
Krzysztof Brejza: Trudno uwierzyć, aby zdrajca Tomasz Szmydt funkcjonował w oderwaniu
Polityka
Szef MON skomentował sprawę sędziego Szmydta. "Bardzo poważna"
Polityka
Sędzia Tomasz Szmydt ubiega się o azyl na Białorusi. Komentarz Donalda Tuska
Polityka
Szef BBN: Sprawa sędziego Tomasza Szmydta może mieć potencjalnie potężne skutki