Cezary Grabarczyk przeprosił wczoraj pasażerów za zamieszanie na kolei. – To się nie powtórzy – zapewniał.
O debatę na temat sytuacji w PKP wnioskował SLD. W związku z nowym rozkładem jazdy od kilku dni na kolei panuje chaos. Są problemy z uzyskaniem informacji o przyjazdach i odjazdach pociągów, rozkłady na dworcach i w Internecie się różnią, podróżni są odsyłani na nieistniejące perony. Atak zimy spowodował też kilkugodzinne opóźnienia pociągów. Grabarczyk wskazywał winnych: spółki kolejowe za późno porozumiały się w sprawie rozkładu. Podkreślił, że zła sytuacja jest też wynikiem zaniedbań poprzedników. I zapowiedział jej uzdrowienie: modernizację taboru, linii kolejowych i dworców. – Niezbędny jest przegląd zaniedbań wśród tych, którzy zawinili. Tę analizę mamy już gotową i wnioski personalne zostaną wyciągnięte – zapewniał. Ale najpierw przedstawi je Tuskowi.
Opozycja nie ma jednak wątpliwości: odpowiedzialność personalną powinien ponieść sam minister. Klub SLD złożył wniosek o wotum nieufności wobec Grabarczyka. – Chodzi nie tylko o kolej, ale klapę narodowego programu budowy dróg, katastrofalną sytuację w Poczcie Polskiej, brak nadzoru nad żeglugą, sytuację w budownictwie – wyliczał poseł Wiesław Szczepański. Wniosek SLD popierają PiS i PJN.
Ale z sejmowej arytmetyki wynika, że minister nie może być odwołany wbrew koalicji PO – PSL. Donald Tusk pytany przez dziennikarzy o dymisję Grabarczyka odparł, że nie rozważa jej.
– Nie będziemy się zachowywać nieodpowiedzialnie i głosować za jego odwołaniem – mówi Stanisław Żelichowski, szef Klubu PSL.