Od 23 stycznia w Wenezueli panuje dwuwładza - tego dnia przewodniczący Zgromadzenia Narodowego (parlamentu) Juan Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem. Guaido niemal natychmiast uznały USA - opozycjonista cieszy się też poparciem większości państw Ameryki Południowej oraz wielu państw europejskich (w tym Polski). Z kolei prezydenta Nicolasa Maduro wspierają m.in. Rosja i Chiny.
Miedwiediew w rozmowie z "Trudem" przekonywał, że sytuacja w Wenezueli "nie ma nic wspólnego z globalną konfrontacją pomiędzy USA a Rosją", ponieważ "taka globalna konfrontacja dawno minęła", nawet "pomimo obecnych trudnościach w relacjach (Rosji) z USA".
Premier Rosji wyraził obawę, że "działania Waszyngtonu prowadzące do dyskusji na temat socjoekonomicznej sytuacji w Wenezueli oraz legalności bądź jej braku wyborów prezydenckich (z 2018 roku)" nie prowadzą do konstruktywnego dialogu i mogą skutkować "chaosem, niepokojami (społecznymi) oraz całkowitym zniszczeniem gospodarki i handlu". - Widzieliśmy to już w innych krajach - dodał, nie wskazując o jakie państwa mu chodzi.
- Rosja sprzeciwia się jakiemukolwiek mieszaniu się w sprawy wewnętrzne innych państw. W Wenezueli wspieramy działania zmierzające do dialogu między rządem a opozycją - stwierdził premier Rosji.
- Rosja chce doprowadzić do pokoju w Wenezueli - dodał Miedwiediew. Wyraził przy tym ubolewanie, że wenezuelska opozycja jest obiektem "potężnych zewnętrznych wpływów".