Na organizowane w Krakowie Dni Lwowa przyjeżdża dziś 23 radnych zaprzyjaźnionego ukraińskiego miasta. Dziesięciu z nich to reprezentanci partii Swoboda, dla której bohaterem jest Stepan Bandera. Ugrupowanie to wygrało wybory do rady Lwowa. Radni PiS zapowiedzieli, że zbojkotują mecz i bankiet z ich udziałem. Nawet jeśli zostali zaproszeni przez prezydenta miasta i przewodniczącego rady Krakowa. – Chcemy dobrych stosunków polsko-ukraińskich, ale Swoboda działa na szkodę tych relacji – uważa Mirosław Gilarski z Klubu PiS w radzie miasta. – Mam nadzieję, że bojkot nie wpłynie na kontakty Krakowa i Lwowa.

– Bankiet jest trochę niezręczny, ale podczas meczu, zwykle rozgrywanego przy spotkaniach radnych, polityka nie powinna się liczyć – oponuje Grzegorz Stawowy, szef Klubu PO w radzie. – Boję się, by nie wyszedł z tego dyplomatyczny skandal. Ci ludzie zostali wybrani w demokratycznych wyborach. Czy mamy ograniczać kontakty z Sankt Petersburgiem, skoro rządzą tam zwolennicy Putina?

– O fraternizacji z przedstawicielami Swobody nastawionymi antypolsko nie powinno być mowy. Nie wyobrażam sobie, by do Krakowa zaproszona została Erika Steinbach i radni z nią biesiadowali – komentuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, związany ze środowiskami kresowymi.

Przeciwnicy wizyty zapowiedzieli „pikietę antyfaszystowską" przed stadionem, na którym w sobotę radni rozegrają mecz. Kilku mieszkańców Krakowa złożyło też do prokuratora generalnego zawiadomienie o „planowanym przyjeździe do Polski osoby podejrzanej o zaprzeczanie zbrodni ludobójstwa, gloryfikację faszyzmu i nacjonalizmu". Chodzi o stojącego na czele delegacji Iwana Gryndę, który mówił, że ukraińscy żołnierze dywizji SS Galizien nie są winni zbrodni przeciwko ludzkości.