Na początku tego roku w urzędach pracy było zarejestrowanych prawie 39 tys. absolwentów, którzy nie przekroczyli 27. roku życia. Od czterech lat ta liczba się niemal podwoiła –alarmują analitycy rynku pracy.
W kampanii politycy prześcigali się w zapewnieniach, że poprawią sytuację młodych ludzi. Ale po wyborach nie słychać już takich deklaracji.
– Młodzi mogą się czuć oszukani, bo już się nie mówi o propozycjach dla nich i rozwiązaniu ich problemów. Priorytetem stał się kryzys i sytuacja w UE – mówi dr Marzena Cichosz, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Platforma we wrześniu przedstawiła raport "Młodzi 2011". Wskazała w nim na trudną sytuację 18 – 25-latków na rynku pracy. Donald Tusk zadeklarował m.in. wprowadzenie wczesnego doradztwa zawodowego czy finansowania staży ze środków publicznych. Wszystko na drodze ustaw, które Platforma miała przyjąć tuż po wyborach. "Głosujcie na nas. Nie ma lepszej ekipy, która by to zrobiła" – przekonywał premier.
Ale już w jego exposé zabrakło propozycji zmian ustawowych, które np. prowadziłyby do zmniejszenia bezrobocia wśród tej grupy społecznej. Co gorsza, zapowiedź podniesienia wieku emerytalnego zdaniem ekspertów dostęp młodych do rynku pracy jeszcze ograniczy.