Boni najpierw mówi, potem rząd robi. Albo nie

Michał Boni już drugą kadencję jest człowiekiem do zadań specjalnych

Publikacja: 07.04.2012 00:58

Wydłużenie wieku emerytalnego, podniesienie składki rentowej, likwidacja Funduszu Kościelnego – to tylko niektóre z tematów, jakie do debaty publicznej trafiły za sprawą Michała Boniego. Minister administracji i cyfryzacji, a wcześniej szef doradców premiera znany jest z tego, że jako pierwszy ogłasza niepopularne pomysły rządu, aby móc obserwować później reakcję opinii publicznej. Część z nich wchodzi potem w życie, o części po kilku tygodniach nikt już nie pamięta.

Usta Platformy?

Pomysł podniesienia wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn po raz pierwszy pojawił się w raporcie „Polska 2030" opublikowanym w 2009 r. Twarzą raportu był właśnie Boni i to on  jako jeden z nielicznych polityków obozu rządzącego podtrzymywał tezę o konieczności podniesienia wieku aktywności zawodowej. Inni – z ministrem finansów Jackiem Rostowskim na czele – przekonywali wtedy, że nie będzie to konieczne.

Kiedy w zeszłorocznym exposé premier Donald Tusk zapowiedział ten krok, politycy PO oskarżani przez opozycję, że w kampanii wyborczej nie poinformowali wyborców o swoich zamiarach, zaczęli przypominać właśnie wcześniejsze deklaracje Boniego.

Już w 2009 r. Boni zapowiadał też, że rząd rozważa możliwość podwyższenia stawek VAT. Rok później VAT został podniesiony.

W lipcu 2010 r. Boni zadeklarował z kolei, że może być potrzebna podwyżka podatków albo składki rentowej. – Podnoszenie podatków byłoby wyrwaniem nam serca z piersi – komentował ówczesny marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. – Michał Boni nie jest ustami Platformy – dodał.

Jednak rząd ostatecznie część tych zapowiedzi spełnił, podnosząc tuż po wyborach składkę rentową.

– Minister Boni jest osobą wykonującą robotę, której nikt inny nie chce wykonać. Często chodzi o to, by rzucał pomysły na próbę, zanim jeszcze rząd oficjalnie się zaangażuje w konkretne prace. Dzięki takim balonom próbnym rząd może ocenić, jakie będą koszty społeczne danego działania, jak zareagują media, opinia publiczna i zainteresowane środowiska – podkreśla dr Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Ostatnio miała temu służyć deklaracja, że trwają prace nad nową ustawą medialną. Boni zapowiedział, że nowy projekt będzie gotowy do końca sierpnia. Już pierwsze reakcje wskazywały jednak, że projekt przepadnie. Jak się okazało, nawet minister kultury Bogdan Zdrojewski, którego resort miałby pracować nad ustawą, nic nie wiedział o takich planach. Od tej pory o projekcie jest cicho.

Ogłoszoną biskupom przez Boniego możliwością odpisywania na Kościół 0,3 proc. podatku (w zamian za likwidację Funduszu Kościelnego) zaskoczony był z kolei minister finansów. – Ustaliłem to z premierem, nie zdążyłem poinformować ministra Rostowskiego – tłumaczył później Boni.

Może wynikać to z faktu, że Boni nie jest zwyczajnym ministrem. W poprzedniej kadencji jako szef doradców premiera był jednym z jego najbliższych współpracowników, człowiekiem do zadań specjalnych. Szefowie innych resortów nie lubią go za to, że wchodzi im w kompetencje.

Po którejś z zapowiedzi Boniego kolega z rządu komentował: – Może sobie mówić, to ja za to odpowiadam i ja podejmuję decyzję .

Inaczej sprawę postrzega Elżbieta Radziszewska, posłanka PO, była pełnomocnik rządu ds. równego traktowania pracująca w KPRM. – Był wówczas takim koordynatorem spinającym pracę wszystkich resortów. Pilnował, aby ministerstwa płynnie ze sobą współpracowały. Jeśli ktoś miał o to pretensje, to znaczy, że nie rozumie, na czym polega praca rządu – mówi i podkreśla, że Boni w swoich działaniach jest skuteczny i bardzo kreatywny.

Dobry i zły policjant

Z tym ostatnim zgadza się poseł PiS Przemysław Wipler. Jednak skuteczność ministra ocenia nieco inaczej. – Sprawdzają się jedynie jego zapowiedzi dotyczące zwiększania obciążeń dla obywateli. Wszystkie, które miałyby im ułatwić życie, pozostają najczęściej w fazie projektów – podkreśla. I wymienia m.in. do dziś nieprzygotowany budżet zadaniowy oraz opracowanie całościowej koncepcji polityki prorodzinnej.

– To prawdziwy wizjoner, tylko że jego wizje są bardzo odległe w czasie i trudne do zweryfikowania – dodaje, odnosząc się do licznych raportów, z których prezentacji znany jest Boni.

Pod jego kierunkiem przygotowano oprócz „Polski 2030" m.in. program „Solidarność pokoleń 50+", który miał poprawić sytuację osób starszych na rynku pracy, oraz „Pakiet dla młodych", który miał zmniejszyć bezrobocie wśród młodych i zwiększyć ich szanse na rozwój.

Eksperci zwracają uwagę, że pierwszy – choć wszedł w życie – przyniósł niewielkie efekty. Natomiast rozwiązania zawarte w „Pakiecie..." wciąż pozostają w sferze planów.

Dr Jarosław Flis, politolog z UW, ocenia, że działania Boniego są często sprzeczne, bo bywa on raz dobrym, a raz złym policjantem. – Kiedy premier idzie na zwarcie, Boni zajmuje się łagodzeniem konfliktów. To on rozmawia o problemach ze związkowcami czy Kościołem. Kiedy zaś rząd i premier zapewniają, że jest dobrze, to on wychodzi przed szereg i ostrzega, że trzeba zaciskać pasa – mówi.

Wydłużenie wieku emerytalnego, podniesienie składki rentowej, likwidacja Funduszu Kościelnego – to tylko niektóre z tematów, jakie do debaty publicznej trafiły za sprawą Michała Boniego. Minister administracji i cyfryzacji, a wcześniej szef doradców premiera znany jest z tego, że jako pierwszy ogłasza niepopularne pomysły rządu, aby móc obserwować później reakcję opinii publicznej. Część z nich wchodzi potem w życie, o części po kilku tygodniach nikt już nie pamięta.

Usta Platformy?

Pomysł podniesienia wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn po raz pierwszy pojawił się w raporcie „Polska 2030" opublikowanym w 2009 r. Twarzą raportu był właśnie Boni i to on  jako jeden z nielicznych polityków obozu rządzącego podtrzymywał tezę o konieczności podniesienia wieku aktywności zawodowej. Inni – z ministrem finansów Jackiem Rostowskim na czele – przekonywali wtedy, że nie będzie to konieczne.

Kiedy w zeszłorocznym exposé premier Donald Tusk zapowiedział ten krok, politycy PO oskarżani przez opozycję, że w kampanii wyborczej nie poinformowali wyborców o swoich zamiarach, zaczęli przypominać właśnie wcześniejsze deklaracje Boniego.

Już w 2009 r. Boni zapowiadał też, że rząd rozważa możliwość podwyższenia stawek VAT. Rok później VAT został podniesiony.

Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Tusk: TVN i Polsat dopisane do firm strategicznych, chronionych przed wrogim przejęciem
Polityka
Piechna-Więckiewicz: Ogłoszenie kandydata bądź kandydatki Lewicy odświeży atmosferę
Polityka
Julia Pitera: Karola Nawrockiego nikt nie znał, a miał poparcie 26 proc. Taki jest elektorat PiS
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Gdzie są domki od premiera dla piłkarzy prywatnej szkółki? Beneficjent w opałach