Wydłużenie wieku emerytalnego, podniesienie składki rentowej, likwidacja Funduszu Kościelnego – to tylko niektóre z tematów, jakie do debaty publicznej trafiły za sprawą Michała Boniego. Minister administracji i cyfryzacji, a wcześniej szef doradców premiera znany jest z tego, że jako pierwszy ogłasza niepopularne pomysły rządu, aby móc obserwować później reakcję opinii publicznej. Część z nich wchodzi potem w życie, o części po kilku tygodniach nikt już nie pamięta.
Usta Platformy?
Pomysł podniesienia wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn po raz pierwszy pojawił się w raporcie „Polska 2030" opublikowanym w 2009 r. Twarzą raportu był właśnie Boni i to on jako jeden z nielicznych polityków obozu rządzącego podtrzymywał tezę o konieczności podniesienia wieku aktywności zawodowej. Inni – z ministrem finansów Jackiem Rostowskim na czele – przekonywali wtedy, że nie będzie to konieczne.
Kiedy w zeszłorocznym exposé premier Donald Tusk zapowiedział ten krok, politycy PO oskarżani przez opozycję, że w kampanii wyborczej nie poinformowali wyborców o swoich zamiarach, zaczęli przypominać właśnie wcześniejsze deklaracje Boniego.
Już w 2009 r. Boni zapowiadał też, że rząd rozważa możliwość podwyższenia stawek VAT. Rok później VAT został podniesiony.
W lipcu 2010 r. Boni zadeklarował z kolei, że może być potrzebna podwyżka podatków albo składki rentowej. – Podnoszenie podatków byłoby wyrwaniem nam serca z piersi – komentował ówczesny marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. – Michał Boni nie jest ustami Platformy – dodał.
Jednak rząd ostatecznie część tych zapowiedzi spełnił, podnosząc tuż po wyborach składkę rentową.
– Minister Boni jest osobą wykonującą robotę, której nikt inny nie chce wykonać. Często chodzi o to, by rzucał pomysły na próbę, zanim jeszcze rząd oficjalnie się zaangażuje w konkretne prace. Dzięki takim balonom próbnym rząd może ocenić, jakie będą koszty społeczne danego działania, jak zareagują media, opinia publiczna i zainteresowane środowiska – podkreśla dr Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Ostatnio miała temu służyć deklaracja, że trwają prace nad nową ustawą medialną. Boni zapowiedział, że nowy projekt będzie gotowy do końca sierpnia. Już pierwsze reakcje wskazywały jednak, że projekt przepadnie. Jak się okazało, nawet minister kultury Bogdan Zdrojewski, którego resort miałby pracować nad ustawą, nic nie wiedział o takich planach. Od tej pory o projekcie jest cicho.