Władza nie chce się tłumaczyć

Udzielania informacji systematycznie odmawiają premier Tusk i prezydent Komorowski

Publikacja: 19.04.2012 02:57

Władza nie chce się tłumaczyć

Foto: ROL

Prawo dostępu do publicznej informacji o działaniach państwa jest jednym z filarów demokracji w państwach zachodnich. A w Polsce?

– W porównaniu z innymi państwami UE sytuacja polskich obywateli w tym względzie nie wygląda dobrze – mówi „Rz" Szymon Osowski, ekspert Pozarządowego Centrum Dostępu do Informacji Publicznej.

Nie nasza sprawa?

Tylko w ostatnich miesiącach do opinii publicznej dotarły sygnały o bulwersujących próbach ukrywania dokumentów i informacji o działaniach organów państwowych. Jednym z najgłośniejszych były kulisy podpisania przez Polskę w styczniu międzynarodowego porozumienia ACTA. Sprawa wywołała wówczas masowe protesty społeczne.

– Podpisanie porozumienia było poprzedzone międzynarodowymi negocjacjami. Przed opinią publiczną do momentu podpisania porozumienia utajniono pozycję Polski w nich – mówi „Rz" Dominika Bychowska-Siniarska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Z kolei na początku 2011 roku prezydent Bronisław Komorowski, podpisując  ustawę o OFE, ujawnił, że na zlecenie jego kancelarii zostały sporządzone ekspertyzy, które obalają zarzuty podnoszone przez opozycję o niekonstytucyjności ustawy. Komorowski odmówił jednak przedstawienia ich zawartości, argumentując, iż nie są one informacją publiczną. Organizacje pozarządowe, m.in. fundacja FOR, poskarżyły się sądowi administracyjnemu.

W marcu podczas rozprawy przed NSA reprezentujący prezydenta Komorowskiego mecenas Roman Nowosielski przekonywał, że „według konstytucji prezydent się nie tłumaczy". Takie stanowisko ostro skrytykowała sędzia Irena Kamińska z NSA, która nakazała ujawnienie ekspertyz.

Tusk schował tarczę

Dwa lata organizacje pozarządowe walczyły z premierem Donaldem Tuskiem o ujawnienie protokołu z posiedzenia Kolegium ds. Służb Specjalnych z czerwca 2008 r., na którym rzekomo powołano tzw. tarczę antykorupcyjną – program ochrony najważniejszych prywatyzacji i przetargów w Polsce

W 2009 r. były szef CBA Mariusz Kamiński zarzucił Tuskowi, że była ona jedynie pustym hasłem. Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich zażądało ujawnienia protokołu, ale  doszło do tego dopiero po dwóch wyrokach: WSA (grudzień 2010) i NSA (czerwiec 2011). Ale zanim Kancelaria Premiera opublikowała dokumenty, minęły kolejne trzy miesiące. – Ta sprawa pokazuje, że mimo pozytywnych wyroków sądów trudno jest wyegzekwować przekazanie żądanej informacji – wskazuje Bychowska-Siniarska.

Im niżej, tym gorzej

A Krzysztof Izdebski, prawnik zajmujący się dostępem do informacji publicznej, dodaje, że problem w dostępie do informacji publicznej na szczeblu lokalnym jest znacznie poważniejszy niż centralnym.

W jaki sposób urzędnicy uchylają się od udzielania informacji? – Najczęściej twierdzą, że rzeczy, o które pytają obywatele, w ogóle nie są informacją publiczną. Często zasłaniają się ochroną danych osobowych albo tajemnicą przedsiębiorstw – mówi Izdebski i podaje przykłady:

– Jedna gmina nie chciała udzielić informacji o kwocie i firmie, która zaopatrywała ją w sprzęt komputerowy. Powoływała się właśnie na tajemnicę przedsiębiorstwa. W innym przypadku rodzice chcieli poznać statystyki dotyczące przyłapywania uczniów na piciu alkoholu w szkole i to, jakie wyciągnęła ona konsekwencje. Dyrekcja zasłaniała się ochroną danych osobowych, a przecież nikt o dane uczniów nie pytał – dodaje.

Rozmówcy „Rz" zaznaczają, że niepokoi ich fakt, iż po wczorajszym wyroku TK parlamentarzyści nie deklarują woli zwiększenia dostępu obywateli do informacji publicznej, ale mówią o poprawkach, które ten dostęp utrudnią.

– W Polsce nie ma niestety kultury jawności działań władzy – konkluduje Osowski.

Opinie:

Grzegorz Makowski, kierownik Programu Społeczeństwa Obywatelskiego w Instytucie Spraw Publicznych

Dzięki decyzji TK zniknął z ustawy przepis pozwalający na dyskrecjonalne ograniczanie dostępu do informacji publicznej. Pozostały jednak bardziej podstawowe problemy. Jednym z nich jest kwestia nieprecyzyjnej definicji informacji publicznej, niekompatybilnej z tą, jaka znajduje się w konstytucji. Innym jest nowelizacja z 2011 roku, która wprowadza ułomne przepisy w zakresie dostępu do informacji przetworzonej. Na potrzeby każdorazowego użycia takiej informacji trzeba składać kolejne wnioski i czekać na decyzję nawet do 20 dni. Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Organizacji Obywatelskich wystąpiło do RPO z wnioskiem, by również ten zapis skierował do TK. Oceniając obecną ustawę o dostępie do informacji publicznej, można powiedzieć krótko: była nie najlepsza, a po nowelizacji stała się jeszcze gorsza.

—not. ww

Paweł Dobrowolski, prezes Fundacji Obywatelskiego Rozwoju

Ustawa o dostępie do informacji publicznej w Polsce to w dużej mierze fikcja. Działa, gdy chcą tego urzędnicy. To oni arbitralnie decydują, kiedy coś jest informacją publiczną, a kiedy nie. Oby- watelowi pozostaje odwoływanie się do sądów, co może potrwać kilka lat. I jeśli w końcu informację otrzyma, to może już mu nie być do niczego potrzebna. Państwo nie przeznacza też żad- nych środków na realizację dostępu do informacji publicznej. Nie prowadzi żadnych statystyk na ten temat. Nie da się zatem sprawdzić, w jaki sposób się z tego wywiązuje. W państwie, w którym taki dostęp jest szeroki, sprawniej działają instytucje, jest mniejsza korupcja. Szwecja, która pierwsza wprowadziła ustawę o dostępie do informacji publicznej, to najlepszym przykład.

—not. js

Michał Kłaczyński, prawnik, ekspert Komisji Europejskiej

Przez wielu urzędników informacja publiczna traktowana jest jako ciało obce. Wiedzą o tym dobrze dziennikarze i przedstawiciele NGO, którzy najczęściej próbują je uzyskać. Niestety źle się stało, że w ustawie o informacji publicznej wyliczono, co nią jest. Lepiej by było, gdyby za taką informację uznawać wszystkie dane wytworzone przez instytucje publiczne, których nie można zakwalifikować jako informacje niejawne. Byłoby to znacznie prostsze i pozostawiało mniej miejsca na uznaniowe decyzje urzędników. Do tego dochodzą takie propozycje jak poprawka senatora Rockiego wprowadzająca rozwiązania, które tą możliwość podejmowania uznaniowych decyzji jeszcze powiększały. Niestety wydaje się, że politycy tego nie dostrzegają.

—not. js

Prawo dostępu do publicznej informacji o działaniach państwa jest jednym z filarów demokracji w państwach zachodnich. A w Polsce?

– W porównaniu z innymi państwami UE sytuacja polskich obywateli w tym względzie nie wygląda dobrze – mówi „Rz" Szymon Osowski, ekspert Pozarządowego Centrum Dostępu do Informacji Publicznej.

Pozostało 94% artykułu
Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię