Reklama

Bat tylko na niektórych

Błędy w oświadczeniach majątkowych mogą zaprowadzić przed sąd. Ale nie prominentnych polityków

Aktualizacja: 26.04.2012 05:22 Publikacja: 26.04.2012 01:11

Mirosław Drzewiecki

Mirosław Drzewiecki

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Obowiązek ujawniania oświadczeń majątkowych od ponad dziesięciu lat mają urzędnicy administracji centralnej, posłowie, senatorowie, radni, burmistrzowie, wójtowie i prezydenci miast. Cel: przeciwdziałanie korupcji. Mimo że za złożenie nieprawdziwego oświadczenia grożą sankcje karne, nie są one – jak pokazuje praktyka – nieuchronne.

Centralne Biuro Antykorupcyjne przebadało oświadczenia majątkowe 232 osób za lata  2005 – 2010. W 73 przypadkach złożyło zawiadomienia do prokuratur o możliwości popełnienia przestępstwa. Efekt? Zarzuty usłyszeli tylko nieliczni, i to tylko urzędnicy niższego szczebla. Pierwszy garnitur polityków wychodzi z takich spraw obronną ręką. Prokuratura, nawet jeśli przyznaje, że w oświadczeniach minęli się z prawdą, nie wpisując domu czy konta bankowego, uznaje, że nie było to działanie celowe.

Kilka dni temu Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie oświadczeń majątkowych byłego ministra sportu i turystyki Mirosława Drzewieckiego z lat 2007 – 2010. CBA dopatrzyło się  w nich nieprawidłowości. Drzewiecki miał zataić dochody z wynajmu domu na Florydzie oraz środki zdeponowane na wspólnym z żoną koncie w USA.  Poseł tłumaczył, że opłata za wynajem była na tyle mała, że nie wystarczała na utrzymanie domu, dlatego nie wpisał adnotacji o wynajmie. A prokuratura stwierdziła, że w działaniu byłego posła brak znamion przestępstwa.

– W oświadczeniach były pewne nieścisłości, ale prokurator uznał, że niezamierzone, a były poseł Drzewiecki nie działał umyślnie. Mógł nie wiedzieć o wszystkich składnikach majątku żony – twierdzi rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura. I dodał, że trzeba udowodnić zamiar zatajenia prawdy.

Nieścisłości w oświadczeniu majątkowym uszły też na sucho Pawłowi Grasiowi. Rzecznik rządu był podejrzany, że zataił to, iż sprawując funkcję w rządzie, zasiadał w zarządzie spółki Agemark. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie i je  umorzyła, nie znajdując dowodów na potwierdzenie łamania ustawy antykorupcyjnej.

Warszawscy śledczy rozgrzeszyli też posła Janusza Palikota, który nie ujawnił całego majątku. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w lipcu zeszłego roku złożyło  CBA. Z analizy oświadczeń Palikota, wtedy posła PO,  z lat 2005 – 2010 wynikało, że nie uwzględnił on wszystkich posiadanych dóbr, w tym m.in. samolotu. Poinformowała o tym CBA była żona posła Maria Nowińska, twierdząc, że ukrył on część majątku, który jej się należał po rozwodzie. Twierdziła też, że jej eksmąż działał na niekorzyść spółki Jabłonna, co również miało narazić na szwank jej interes.

Śledztwo umorzono ze względu na „brak znamion czynu zabronionego". Prokurator w decyzji napisał: „nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych pana posła wynikają z filozoficznego wykształcenia i stosunku do wartości materialnych".

Reklama
Reklama

– Te uzasadnienia są tak śmieszne, że aż straszne – komentuje znawca problemu korupcji prof. Antoni Kamiński z PAN i Colegium Civitas. – Gołym okiem widać, że instytucja oświadczeń majątkowych, która miała przeciwdziałać korupcji, działa bardzo selektywnie. Osoby z pierwszych stron gazet pozostają bezkarne, podczas gdy samorządowcy za to samo są skazywani. To jest wada systemowa, który tkwi w naszym wymiarze sprawiedliwości, a przede wszystkim w prokuraturze.

Rzeczywiście, samorządowcy, którzy popełniają błędy w oświadczeniu majątkowym nie mogą liczyć na wyrozumiałość wymiaru sprawiedliwości. Pod koniec zeszłego roku sąd skazał na rok więzienia wójta Zawoni (Dolnośląskie) za to, że nie wykazał w oświadczeniu dochodów z działalności gospodarczej. Ten tłumaczył, że nie prowadził działalności tylko pracował jako kierownik budowy na podstawie umów cywilnoprawnych, dlatego dochodów z tego tytułu nie wpisał do rubryki o  prowadzeniu działalności gospodarczej.

Za złożenie nieprawdziwego oświadczenia majątkowego został też skazany w 2007 r. burmistrz Piaseczna. Wyrok opiewał na dwa miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Burmistrz napisał w oświadczeniu, że nie prowadzi działalności gospodarczej. Tymczasem opozycyjni radni wykryli, że był prezesem stowarzyszenia, które prowadziło miejscowy klub sportowy, wynajmowało autokary i zajmowało się gastronomią. Nie pomogły tłumaczenia, że funkcję pełnił społecznie.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Jarosław Kaczyński: PiS przygotował projekt zmian w ochronie zdrowia
Polityka
Rzecznik rządu: PiS z Konfederacją i Braunem u władzy to najgorszy scenariusz dla Polski
Polityka
Co musi poprawić Donald Tusk? O to zapytano wyborców różnych partii
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Polityka
Święta u polityków. Pałac bez Chanuki, Sejm bez szopki
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama