Prezydent rozpoczął aksamitny rozwód z obozem Donalda Tuska. Wyraźnie dystansuje się od jego polityki, wytyka błędy i domaga się konkretnych działań. Mimo że wybory wygrał dzięki poparciu lewicy, teraz zabiega o sympatyków z prawej strony sceny politycznej.
Czy prezydent rzeczywiście zaatakował Radka? – pytali zaskoczeni współpracownicy szefa MSZ Radosława Sikorskiego uczestników poniedziałkowej debaty w Pałacu Prezydenckim. Bronisław Komorowski choć zapewnił, że jest zwolennikiem ściślejszej integracji, ostrzegał, że trzeba szanować demokrację w państwach członkowskich. – Nie zgadzam się z krytyką państwa narodowego. Państwa narodowe mają się dobrze – mówił.
Uczestnicy debaty nie mieli wątpliwości, że była to polemika z rządem, a głównie Radosławem Sikorskim i jego berlińskim wystąpieniem.
We wtorek, po prezentacji Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego, Komorowski wbił kolejną szpilkę. – Polska musi zreformować system dowodzenia i kierowania wojskiem oraz szkolnictwa wojskowego – apelował. – Mamy słabo zdefiniowane interesy narodowe – dodał.
Prezydent wygrywa w sondażach dzięki zaufaniu wyborców prawicowych