Projekt ustawy o fundacjach politycznych, przewidujący, że partie mają przeznaczać na think tanki od 5 do 25 proc. otrzymywanych z budżetu państwa subwencji, od dawna budzi u polityków wielkie emocje. Zgodnie krytykowali go PiS, SLD oraz koalicyjne PSL. Dotąd Platforma głównie o nim mówiła, teraz postanowiła wcielić go w życie.
Zdaniem opozycji termin nie jest przypadkowy. Spadki w sondażach, kłopoty z przygotowaniami do Euro 2012, wreszcie niezadowolenie związane z reformą emerytalną - tych tematów partia rządząca wolałaby w najbliższym czasie unikać. Dyskusja o finansowaniu partii może jej w tym pomóc.
Poprawka dla PSL
Projekt ustawy o fundacjach politycznych znalazł się w Sejmie już w poprzedniej kadencji, ale ostatecznie nie stał się przedmiotem prac. Teraz pod obrady posłów ma trafić na najbliższym posiedzeniu, tj. w przyszłym tygodniu. Według pierwotnego pomysłu PO partie miałyby przekazywać 25 proc. subwencji na działalność think tanków. Obecnie Platforma złagodziła go - przewidziane są widełki od 5 do 25 proc.
To efekt krytyki głównie ze strony PSL, które od początku podkreślało, że ustawa ta uderza zwłaszcza w małe partie, które nie mają na to pieniędzy. Ludowcy nie kryli też, że projektu nie konsultowano z nimi.
- Złagodziliśmy projekt, wychodząc naprzeciw koalicjantowi i aby pokazać naszą wolę współpracy - mówi „Rz" Agnieszka Pomaska (PO), która go pilotuje. - Ale ostateczny kształt ustawy i tak będzie omawiany w komisji lub podkomisji.