Choć pozornie afera taśmowa mocno osłabiła PSL i jego pozycję w koalicji, szybko okazało się, że na całym zamieszaniu traci także sama Platforma. Nie powiódł się też plan premiera Donalda Tuska, aby pogrillować PSL i utrzeć nosa Waldemarowi Pawlakowi. Ludowcy nie dość, że przeforsowali, mimo nieskrywanej niechęci premiera, Stanisława Kalembę na stanowisko ministra rolnictwa, to w dodatku szykują polityczną ofensywę.
W tym tygodniu ruszy akcja, promująca pomysł PSL dotyczący ulgi na podręczniki i książki naukowe. Przygotowane przez PSL plakaty przedstawiają siedem faktów dotyczących książek (np. tego, że Polacy kupują ich coraz mniej, że są drogie) oraz mitów. Zdaniem PSL nieprawdą jest, że ulga może mieć niekorzystny wpływ na budżet czy że skomplikuje system podatkowy.
Ludowcy chcą, by ulga na książki zastąpiła zlikwidowaną przez rząd ulgę na Internet. Wyliczyli, że ta kosztowała budżet 424 mln rocznie i dotyczyła 16,5 mln osób (ok. 6,3 mln gospodarstw domowych). Argumentują, że ulga na książki dotyczyłaby znacznie mniejszej liczby osób (uczniów do 18. roku życia, studentów do 25. roku życia i doktorantów do 29. roku życia – łącznie ok. 7,3 mln osób).
Wiadomo już, że pomysłowi niechętna jest Platforma. Skrytykowała go m.in. Małgorzata Kidawa-Błońska, wiceszefowa klubu PO. Politycy Platformy mówią wprost: – Ulgę na Internet likwidujemy po to, by były oszczędności, a nie by w jej miejsce wprowadzać nową.
Z?kolei Ministerstwo Finansów zakwestionowało ostatnio wszystkie pomysły korzystnych dla przedsiębiorców zmian podatkowych autorstwa Waldemara Pawlaka i resortu gospodarki. Resort finansów policzył, że wejście ich w życie kosztowałoby ponad 10 mld zł rocznie.